piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 3

Uczta,jak zawsze pyszna i syta,minęła gryfonce aż za szybko.Nawet po licznych prośbach,groźbach i błaganiach nie zdołała przekonać Ginny aby zamieszkała razem z nią i ślizgonami.
-Proszę cię Ginn,zrobię wszystko, nie każ mi zostać z tym problemem samej..
-Zrozum mnie Miona to są ślizgoni,przebrzydłe kreatury,nie chce mieć z nimi nic wspólnego.
-Ja też a nie mam wyboru-nie dawała za wygraną brązowooka
-No własnie,a ja mam i już go dokonałam
-Proszę,pomogę ci w nauce,zrobię esej dla Snape'a, przegadamy pół nocy o chłopcach,opowiesz mi kto ci się teraz podoba...
-Na pewno nie żaden z twoich ślizgonów
-Oni nie są moi,poza tym musisz przyznać,że Blaise jest przystojny-Herm próbowała ją podpuścić do zwierzeń
-E tam jak już miałabym wybierać to wolałabym Malfoya
-Co?serio wybrałabyś tchórzofretkę?
-No pewnie,przynajmniej jest zwinny i lekki,mieści się w torebce..
Dziewczyny przez resztę drogi do dormitorium chichotały jak szalone,obgadując współlokatorów.
Kiedy już dotarły na 5 piętro,pod wrzeszczący obraz okazało się że chłopaków jeszcze nie ma,a byli im potrzebni do zapieczętowania,dormitorium tak,aby swobodny wstęp do niego mieli tylko mieszkańcy.

-Zawsze się spóźnią!
-A ty już musisz narzekać?jeszcze nawet nie zamieszkaliśmy razem..
-Kto się czubi ten się lubi-odezwał się namiętny głos przy uchu Ginny. Dziewczyna odskoczyła jak oparzona na ten dźwięk i zaskoczona spojrzała w oczy Malfoya. Stojący obok Blaise i Herm zaśmiewali się z przerażonej Weasley.
-Chodźmy już bo się ściemnia-powiedziała wesoło Granger na co ku jej uciesze wszyscy wybuchnęli śmiechem i podążyli za nią do komnaty.Każdy z nich odczuł to przejście jakoś inaczej.Gryfonki były zdenerwowane i podekscytowane,ślizgoni zaś,marzyli już tylko o tym aby dorwać się do słynnego barku prefektów i systematycznie go opróżniać.

-Postanowiliśmy z Draconem, że pozwolimy wam wybrać sobie sypialnie i udekorować pokój wspólny-Powiedział dumny z siebie Blaise,kiedy już cała czwórka rozsiadła się wygodnie w fotelach.
-Tzn. Blaise zdecydował,ja musiałem się zgodzić-naprostował Draco
-Oj no już nie dramatyzuj Malfoy, mnie Hermiona zaciągnęła tutaj praktycznie siłą-weszła mu w zdanie Ruda
-To i tak lepiej niż być zmuszanym do małżeństwa-warknął blondyn
-CO?-obie dziewczyny krzyknęły zdziwione
 -Ah nic kolega tylko tak bredzi,nie igraj z ogniem Draco-Blaise postanowił ratować sytuację
-OK już się zamykam 
-I dobrze
Dziewczyny patrzyły na tę wymianę zdań oniemiałe,nie bardzo wiedząc jak zareagować.W końcu Ginny się odezwała.-Ok nie wiem jak wy ale ja idę się rozgościć w moim nowym wymarzonym pokoju.Skrzywiła się paskudnie i wymaszerowała z pokoju.Blaise popatrzył jeszcze blondynowi w oczy i też wyszedł.
W tym momencie w salonie prefektów zapanowała,ciężka niezręczna atmosfera.
-Noo biegnij za nim,czemu nie lecisz za swoim kochasiem?Głos dziedzica ociekał nienawiścią.
-Powiedz mi o co w tym wszystkim chodzi,wiem że coś wiesz i że coś przed nami ukrywacie.
-Powiedz mi,co wiesz o ślubach wśród czarodziei czystej krwi?
-Co?Malfoy,jeśli zaraz wylecisz z jakimś tekstem w stylu "nie zasługujesz na Blaise'a bo jesteś zwykłą szlamą" to przysięgam,znów ci przyłożę.
-Jeeezu Granger!Nie bądź taka melodramatyczna.Chcesz sobie kochać Zabiniego,to go kochaj.Nie pobłogosławie wam,ale to nie o to chodzi.
Zaczerwienił się, a widząc to szatynka również spłonęła rumieńcem.Sam nie wiedział po co zaczyna ten zakazany temat.Chyba chciał się odegrać na Zabinim,za to że to jemu przypadła Granger.Może miał nadzieję że jak pozna prawdę to sama go wybierze?Co?przecież to szlama,nie zależy ci na niej.
-Halo ogłuchłeś?
-Nie sorry zamyśliłem się.Posłuchaj,zapomnij o tym co powiedziałem,niech zostanie tak jak jest.
-Nie kocham Blaise'a,skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?!
-Przecież widzę jak na niego patrzysz-Blondyn uśmiechnął się lekko widząc jej zakłopotanie.
-Jeszcze chwila a pomyślę,że jesteś zazdrosny Malfoy!
-Zazdrosny o Ciebie?Proszę cię,o szlamę?
-O i zwów to samo!Nic się nie zmieniło prawda?Nadal jesteś tylko bezdusznym,skurczybykiem,który nie liczy się z uczuciami innych.Powiem to głośno i wyraznie Malfoy!Masz się do mnie,nie odzywać,najlepiej w ogóle traktuj mnie jak powietrze,mam już dość twojej tyranii.Jak jeszcze raz mnie obrazisz pójdę do dyrektora,aby odebrał ci przywileje prefekta i napisał do twoich rodziców.A nie sorry,nie napisze,bo oni siedzą a Azkabanie,a i tak pewnie gówno ich obchodzi co zrobisz ze swoim życiem,bo już cie więcej nie zobaczą!Fajnie co Draco?Kiedy ktoś ci wytyka twoje błędy i słabości.Tylko widzisz,ty i twoi rodzice,mieliście wybór mogliście od razu stanąć po tej dobrej stronie i żyć jak ludzie,a ja nie miałam wyboru!Nie miałam wpływu na to w jakiej rodzinie się urodzę rozumiesz?Zazdroszczę ci tego,że możesz się szczycić swoim pochodzeniem,ale bardziej nienawidzę cie ,bo wiem że nigdy nie będę godna byś zaczął mnie szanować i nie postrzegać przez pryzmat szlamu!
Dziewczyna głośno zaniosła się szlochem i wybiegła do łazienki.
Chłopak stał przez chwilę w osłupieniu,po czym zaklął siarczyście i głośno dodał:Muszę się napić!
Kurczę ale mi dowaliła.Choć wszystko co powiedziała było prawdą...Taką,gorzką,niechcianą prawdą.
Przez sekundę poczuł coś na kształt podziwu,że mu wygarnęła,jak prawdziwa gryfonka.
Pół życia po niej cisnął,a ona nagle zaczęła się przejmować?
Z jej słów zrozumiał jeszcze jedną lekcję.Nie miała wpływu.Tak to prawda,jako jedyna z rodziny czarownicą.Co innego wszechmocni Malfoyowie. Czystokrwisty ród,chluba sliterinu.A gdzie są teraz?Gniją w Azkabanie gdzie de facto ich miejsce.
O wiele bardziej zabolały go słowa gryfonki z racji że wreszcie uświadomił sobie,że wybory ojca despoty zakochanego w Czarnym Panu,to na nim, najmłodszym odcisnęły największe piętno.Nie na matce,na nim...Ile to razy zamykał się w łazience prefektów między lekcjami aby uspokoić skołatane nerwy.Ile razy widział te ukradkowe spojrzenia rzucane w jego kierunku przez innych uczniów,ab nawet przez slizgonów."Syn śmierciożercy"-zdawały się mówić ich wrogie oczy,pogardliwe prychnięcia i uniesione wysoko brwi.Tak!Jest synem mordercy,ale czy naprawdę nikt nie widzi,że tak musi być?że gdyby mógł od razu zostawiłby to wszystko za sobą.Jak bardzo nienawidził ojca w takich chwilach."Rodzina ponad wszystko"-powtarzał.Pieprze taką rodzinę!On chce tylko akceptacji i świętego spokoju.Żeby ktoś lubił go i szanował nie za bycie Malfoyem,bo to akurat postrzegał za przekleństwo,ale za to jaki naprawdę jest i chciałby być.A Granger mu zazdrości!NAIWNA.Myśli,że ma gorsze życie.Ciekawe ile razy chciała ze sobą skończyć z bezsilnego żalu.Ile razy wiła się w konwulsjach na łóżku wstrząsana spazmami okrutnych łez,których nikt nie słyszał i nie chciał słyszeć.Ile razy potrzebowała głupiego uśmiechu kogoś życzliwego,żeby w ogóle podnieść się z kolan i zacząć nowy dzień.
Powinniśmy razem być.Taka para, przegrańców, których nikt inny nie akceptuje..Draco nawet się nie zorientował,że leży na dywanie a jego ciałem wstrząsają dreszcze.Bez słowa wstał i skierował się do sypialni Blaise'a.Strasznie mu falowało w oczach,ale nie dbał o to.Dziś upił się na smutno i ma gdzieś czy ktoś się o tym dowie.
U swojego przyjaciela w pokoju walnął się na łóżko,burknął "spadaj" i zapadł w sen.
Na ten widok jego ciemnoskóry kolega pokręcił tylko głową i wyszedł chcąc trochę podpytać pewną gryfonkę co znów smok zmajstrował,że aż musiał się tak nawalić.

Hermiona leżała już w łóżku,jednak cały czas w jej myślach pojawiał się widok płaczącego blondyna mamrotającego bez ładu i składu na dywanie.Jej rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi.
-Hej Herm mogę na chwilę?
-Tak siadaj
Chłopak od razu zwrócił uwagę na jej czerwone policzki i zapuchnięte oczy.
-Słuchaj...-nie bardzo wiedział jak ma podjąć temat.
-No powiedz to,ty też uważasz mnie za nic nie wartą szlamę?
-Hej już dawno tak nie myślę i ty też nie powinnaś
-Po co tu przyszedłeś?
-Pogadać,tak na spokojnie,może się trochę wytłumaczyć..Wiem,że od zawsze z Draco dawaliśmy ci  w kość,ale tak jak obiecałem w liście,to się zmieni i już nie będziesz przez nas cierpieć.
-A propo listu,dlaczego zrobiłeś z tego taką tajemnicę?
-Widzisz w przeszłości ważna dla mnie był czysta  krew i te wszystkie bzdury,arystokratyczne korzenie,układy itp.Jednak z chwilą ataku na Dumbledore'a we mnie i Draco coś pękło.Doszliśmy do wniosku,że wreszcie trzeba się uwolnić spod wpływu beznosego i stanąć po przeciwnej stronie barykady.Po tej dobrej stronie..
-A więc,otwarcie przyznajesz , że chcesz należeć do zakonu Feniksa?-Nie no bez przesady nie zamieniłem się z Pansy na mózgi.Nie kocham cudownego dziecka gryffindoru i nie ożenię się z rudą Weasley, ale po prostu zmądrzałem i podjąłem męską decyzję o przemianie.W momencie jak pierwszy raz zobaczyłem jak Lucjusz Malfoy rzuca w żonę crucio by zaraz to samo zrobić z synem i popija przy tym ognistą ze szklaneczki pomyślałem,że to chore.Robiłem w życiu straszne rzeczy,sam to wiem ale chyba nigdy nie byłbym zdolny do aż takiej nienawiści.Więc,pomyślałem,że nie mogę pozwolić Voldziowi zmienić mnie w kolejną swoją śmiercionośną zabawkę.Zrozumiałem również,że odkupienia mogę szukać u Dumbla tylko jeśli zrobię coś dobrego,tak naprawdę z całego serca.Poszedłem do niego,prosząc o wybaczenie i przysięgając posłuszeństwo jasnej stronie mocy,a on patrząc mi prosto w oczy odpowiedział-Nie
-Dlaczego?Przez cały czas karmił nas Profesor tymi przemowami o miłości,wsparciu,zaufaniu,o tym wszystkim czego Voldemort nie ma,bo służymy mu ze strachu.No więc przychodzę do Pana,wyzbyłem się strachu,wezmę odpowiedzialność,a Pan mi odmawia?
-Wiesz co odpowiedział?
-Że zmiana niesie ze sobą konsekwencję,ufa twojemu wyborowi,ale że powinieneś chcieć przemiany nie ze względu na kogoś tylko ze względu na siebie?Że jeśli już podejmiesz walkę to potem nie będzie odwrotu?Że musisz najpierw wybaczyć sobie,a dopiero potem przejść do czynów?że będzie to żmudny proces i często będziesz chciał zrezygnować,ale że perspektywa nagrody jest słodka?I że przede wszystkim wierzy w ciebie,ufa ci i szanuje twoją decyzję?
Chłopak patrzył na nią jak urzeczony,ale w oczach czaił się strach.
-Skąd to wszystko wiesz?
-Bo sama kiedyś usłyszałam od niego te słowa.
Po tym stwierdzeniu w pokoju nastała niezręczna cisza,obojgiem targały mieszane uczucia,jakby nie wiedzieli czy mają żałować,że się przed sobą otworzyli.Herm cieszyła się,że jednak znów dobrze kogoś oceniła.Blaise był w porządku,dodało jej to otuchy.Chłopak z kolei odetchnął z ulgą na myśl,że są do siebie aż tak podobni jak miał nadzieję.Posłuchaj Hermi..
-Hermi?-przerwała mu zdziwiona dziewczyna
-Nie chcesz abym się tak do ciebie zwracał?-Blaise wyglądał na urażonego
-Nie nie o to chodzi,po prostu...miałam kiedyś przyjaciela,właściwie kogoś więcej..on został zabity z rąk śmierciożercy,a ja nic nie potrafiłam zrobić.On był mugolem,nie mógł się obronić a ja tylko stałam i patrzyłam jak napastnik rzuca na niego Avadę.Wrosłam w ziemię rozumiesz?nie byłam zdolna obronić tak drogiej mi osoby przez złem którego nawet nie rozumiał!Morderca ściągnął maskę i wtedy kiedy spojrzałam na zimne oczy,wyprane z emocji,załamałam się.Alex-bo tak miał na imię był jedyną tak bliską mi osobą i on właśnie tak do mnie mówił,właściwie pierwszy tak zaczął do mnie mówić.Stwierdziłam,że skoro w krytycznym momencie nie potrafię wstać i zacząć wymierzać ciosy,których inni mi nie oszczędzają,to w sumie po co ja żyję?Próbowałam się zabić jednak,nawet w takim momencie nie potrafiłam doprowadzić sprawy do końca...myślałam cały czas o tej pustej,żałosnej twarzy...
-Mogę wiedzieć kto to?-spytał nieśmiało ślizgon
-Po co?wątpię żeby dla ciebie miało to znaczenie
-Try me.
-Blaise to był....mojego przyjaciela zabił Lucjusz Malfoy...

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 2

Nie zdążyła jednak...
-Hej Hermiona tu jesteś!Harry już schwycił ją w niedzwiedzim uścisku tak,że aż zabrakło jej tchu.
-Harry postaw mnie,bo się zaraz uduszę!Wykrzyknęła dziewczyna ze śmiechem,po czym podeszła do Rona i Ginny i z nimi też się przywitała choć już mniej wylewnie.
Wtem znów w tłumie mignęła jej blond grzywka i wysoka postać ciemnoskórego ślizgona.Zmierzali w ich kierunku.Oho,zaraz się zacznie-Pomyślała dziewczyna.
Ku jej zdziwieniu Malfoy udał,że jej nie widzi a Blaise ledwo zauważalnie skinął głową i posłał jej blady uśmiech.W jeszcze większą konsternację wprawił Herm fakt,że ani Harry ani Ginny nie wydawali się,być tą sytuacją zdziwieni.Czyżby oni też dostali taki list?Niee przecież to nie możliwe!Z rozmyśleń wyrwał ją głos konduktora,nakazujący wsiadać.Jak zawsze zajęła miejsce w przedziale z przyjaciółmi,którzy o dziwo patrzyli na nią wyczekująco.
-Coś się stało?-zapytała drżącym głosem,nie do końca pewna czy chce poznać odpowiedz na to pytanie.
-Kiedy miałaś zamiar nam powiedzieć?-Głos Rona był przesycony urazą.
O Boże!A skąd on o tym wie?Nie mogę się wygadać Blaise przecież zabronił.Co?Blaise?To już nie ohydna kreatura,zboczeniec,paskuda i wredny pajac?
-Słuchajcie,przepraszam,napisał do mnie kilka dni temu,mało z tego zrozumiałam ale jest mi przykro,że wam nie powiedziałam,ale ten ślizgon...
-Co?jaki ślizgon,o czym ty mówisz?Wykrzyknął Harry z zdezorientowaniem malującym się na jego przystojnej twarzy.
-eee to właściwie o czym  wam nie powiedziałam?Po tych słowach Miona zaczerwieniła się,bardzo zakłopotana.
-No wiesz co!Myśleliśmy,że jesteśmy przyjaciółmi i że nie trzeba będzie prawie siłą tego z ciebie wyciągać.
-Ale czego?
-Tego że zostałaś PREFEKTEM NACZELNYM?
-AAAA o tym mówisz-odetchnęła z ulgą dziewczyna.
Przyjaciele spojrzeli na nią dziwnie i powoli posłali sobie znaczące spojrzenia mające mówić "ona jest dziś jakaś dziwna".Miona,chcąc jakoś uratować sytuację,odezwała się przymilnym głosikiem.
-Wybaczcie moi kochani,po prostu ostatnio w moim życiu tyle się dzieje i wyleciało mi z głowy.
-Tobie?nie możliwe!-znów ta kpina w głosie Ginny.Nie chciała tego dać po sobie poznać,ale zabolały ją słowa Rudej.No bo,czy to że,jest słynną Hermioną Granger to znaczy,że już nie wolno jej o czymś zapomnieć,spóznic się lub zaspać na zajęcia?To nie fair!!
-Spokojnie Herm nie gniewamy się-ugodowo odezwał się Ron,uśmiechając przy tym zachęcająco.
-Ciekawi mnie tylko kto został drugim prefektem..
Miona wpatrywała się w ciemnowłosego kolegę,jakby zobaczyła go po raz pierwszy w życiu.No jasne!Blase,został prefektem i Dumbledore zmusił go,do napisania tego listu i przyrzeczenia,że nie będzie jej już dręczył.W końcu będą razem mieszkać,a ona głupia myślała że chłopak sam zmądrzał.
-Myślę,że to Blaise Zabini ze Slitherinu-odezwała się tymczasem Ginny
-Skąd to wiesz?-Ginny była zdolną uczennicą,ale Herm nie podejrzewała,aby potrafiła wedrzeć się komuś do umysłu i przejrzeć myśli.Nie dawała jej jednak spokoju pewność w głosie Rudej,gdy dzieliła się z nimi swoimi spostrzeżeniami.
-Po prostu Staruszek zawsze był zaczepny,a postawienie na drodze jego ulubionej uczennicy,drugiej najbardziej znienawidzonej osoby ze szkoły,brzmi zupełnie w jego stylu.Poza tym gdyby to miał być Malfoy-ciągnęła-to już odjąłby Gryfonom z 50 punktów za samo stanie na peronie i oddychanie tym samym powietrzem co on.
-A od kiedy ty tak dobrze znasz ślizgonów?-spytała Miona z nutką rozbawienia.
-a od kiedy ty zatajasz przed przyjaciółmi ważne fakty?-odpowiedz Ginny była w podobnym tonie co jej własna.
Znów to dziwne uczucie-Ona wie!
-Dziewczyny nie kłóćmy się-pojednawczo odezwał się wybraniec
-ok
-ok
Żadna z nich więcej się nie odezwała,a jak się później okazało,był to dopiero początek ich konfliktu..
-Hermiona Granger ma się zgłosić w przedziale prefektów-jakiś młodszy gryfon oznajmił to szybko i wybiegł z ich przedziału nawet się nie oglądając.
Herm podniosła się z miejsca i posyłając im słabe uśmiechy,wyszła.
Nogi miała jak z waty,ale gdzieś w głębi duszy cieszyła się na to,że trochę zmieni otoczenie i pozna kogoś nowego,nawet jak tym kimś miałby okazać się Zabini.
Kiedy dotarła do przedziału,stanęła jak wryta i oniemiała.Na jednym z siedzeń praktycznie leżał Blaise,obok wyraznie zakłopotana siedziała Suzann Bones którą kojarzyła z numerologii,a dalej również półleżąc Malfoy.
Gdy wreszcie odzyskała mowę,uspokoiła oddech i odezwała się najpewniej jak potrafiła.
-Cześć,podobno ktoś mnie tu wezwał?
-Siadaj Hermiona nie mamy dużo czasu,Dyrektor kazał nam się tu spotkać i omówić wszystko jeszcze przed ucztą-w głosie Blaise'a wyczuła ciepłą nutkę,ale i coś jeszcze...
-Ale co mamy ustalać,co oni tu robią,dlaczego ja?-wyrzucała z siebie pytania jedno po drugim na jednym wdechu.
-Usiądz sobie koło mnie Granger przecież cię nie ugryzę-powiedział blondyn i jeśli ją słuch nie mylił było to pierwsze normalne zdanie jakie do niej wypowiedział od bardzo dawna.Zrezygnowana,ale i podniecona usiadła na brzeżku fotela,byle tylko nie stykać się z blondynem kolanami.
-Więc...-Blaise podjął znów temat- Dumbledore kazał nam ustalić patrole,sprawdzić czy wszystko opuścili pociąg,pomagać pierwszorocznym i poprowadzić razem korki dla słabszych uczniów.
-OK Blaise ja WIEM jakie są obowiązki prefekta naczelnego,ale co oni mają z tym wszystkim wspólnego?-to mówiąc zerknęła niepewnie na pozostałą dwójkę siedzącą w przedziale.
-ONI jak to określiłaś,są tutaj z tego samego powodu co ty-też są prefektami-tutaj Zabini posłał jej słodki uśmiech,od którego pewnie nie jednej ślizgonce zmiękły by nogi.
-hahaha nie bądź śmieszny,Malfoy prefektem?nie nie nie nie nie nie to nie prawda..
-Serio Granger?6 razy nie?aż tak cię przeraża współpraca ze mną?Poza tym Dyrektor wyznaczył mnie i Suzann do pomocy wam,widocznie już na starcie stwierdził,że sami nie dacie sobie rady.
-Nie damy rady Herm słyszysz to?-Ciemnoskóry ślizgon był widocznie rozbawiony tą całą sytuacją.-Tak jakbyśmy potrzebowali tych pokrak do pomocy.Znając życie będą nam tylko przeszkadzać.-Tu wykonał dziwny,dwuznaczny gest brwią co przyprawiło Herm o rumieńce na całej twarzy. Malfoy widząc nieudolne próby podrywu swojego przyjaciela,tylko prychnął pogardliwie,na co Suzann zaczerwieniła się jeszcze bardziej niż Herm.
-Ok,nic z tego nie rozumiem,wytłumacz mi proszę od początku do końca,o co chodzi.
-Gryfonka,nie byłaby sobą gdyby nie wiedziała wszystkiego naraz co?
-ok Blaise daj jej ochłonąć
-dobra już dobra
-Bo widzisz Mionko to było tak...
Wyjaśnił jej wszystko od początku,jak dostał sowę od Mcgonagall o prefekturze,że razem z nim Herm ma przygotować bal na rozpoczęcie jesieni,że Draco i Suzann mają pomóc...Choć,ciężko jej było to wszystko przyswoić i ogarnąć,w duchu musiała przyznać że cieszy się że może tak sobie siedzieć ze ślizgonami w przedziale i rozmawiać o szkole.Jedynym co ją martwiło,było czujne spojrzenie stalowych oczu które zdawało się przewiercać ją na wylot i zaglądać wgłąb jej zlęknionej duszy.
Wciąż nie mogła uwierzyć w to co usłyszała.Czyżby rzeczywiście miała przez najbliższy rok współpracować z tymi ślizgonami?Niechętnie przesunęła wzrokiem po ich twarzach i skonsternowana stwierdziła jedno:jacy oni są przystojni!niestety..Blaise ze swoją ciemną cerą,długimi rzęsami i spojrzeniem figlarnym,które zdawało się mówić odważ się,będzie fajnie,zobaczysz...no i Draco-przejmująco blady,wyniosły,o stalowych oczach i burzy blond włosów których ułożenia nie powstydziłby się najlepszy mugolski fryzjer.
Dość!Powiedziała sobie w duchu.Nie roztkliwiaj się nam nimi,to twoi wrogowie.Oboje rzuciliby w Ciebie avadą gdyby zaszła taka potrzeba.Jednak gdzieś,w głębi czuła,że to nie do końca prawda,że oni nie są źli do cna.Ta współpraca może okazać się owocna.Miała nadzieję,że taka się okaże,bo wtedy mogłaby powiedzieć,że ktoś ją akceptuje,że komuś na niej zależy.
-Hej jesteś tam?To znów Zabini próbował zwrócić jej uwagę.
-tak,tak słucham cię Blaise
-Oho widzę,że szybko się uczysz Hermiono,cieszę się że wreszcie zaczynamy dochodzić do porozumienia.Na początku myślę,że powinniśmy się bliżej poznać,pogadać...co ty na to Hermiono?
-tak masz racje Blaise,ale najpierw odpowiedz mi szczerze na jedno pytanie..-spojrzała na niego wymownie próbując odszukać jakiś zaczątek przyzwolenia w jego oczach,nic takiego jednak nie znalazła.Zamiast tego chłopak patrzył na nią z niemą prośbą.Nie wspominaj o liście-zdawał się mówić.
-Czy....czy myślisz że podadzą dziś puddnig?Idiotka!Pudding?a co go może obchodzić pudding?
-eee tak z całą pewnością...jak co roku na pierwszej uczcie.Nie zauważyłaś?
-widocznie wyleciało mi z głowy,wybacz
-Nie masz się co martwić,ja też się stresuje tą nową rolą.
-A czy to był pomysł Dumbledore'a aby Malfoy i Suzann nam pomagali?
-Tak a co myślisz,że z własnej woli zamieszkałbym w jednym dormitorium z tym pacanem?Draco był wyraznie rozbawiony tą sytuacją.
-hmm a czy wy przypadkiem nie mieszkaliście we dwójkę od początku szkoły?
-noo tak ale wiesz,mam lepsze rzeczy do roboty niż dotrzymywanie towarzystwa kumplowi który patroluje korytarze z taką sz...
-szlachetną gryfonką tak Draco?-tu posłał kumplowi ostrzegawcze spojrzenie.
-tak własnie gryfoneczką!-tu jego głos stał się przesłodzony do granic możliwości.
-ekhem-Hermi peszyła się gdy tak o niej mówiono
-to może ja i tak urocza gryfonka sobie pójdziemy a wy tu sobie resztę obgadajcie,a potem Blaise mi wszystko powtórzy..
-Nigdzie z tobą nie idę!-zaperzyła się brązowooka. Malfoy tymczasem parsknął smiechem,i zaczerwienił się a dziwne ogniki błysnęły w jego oczach
-ale ja wcale nie mówiłem o tobie Hermiono.Udawał zakłopotanego i wskazał na Suzann pochrapującą w kącie.
O boże,ale się zbłazniłam...
-TAK WIEM to byl tylko sarkazm..
-ekhem,jasne,dobrze wiem że marzysz o mnie po nocach Granger
-wcale nie
-wcale tak
Przekomarzaliby się tak dalej gdyby nie uważne spojrzenie jakim Blaise obdarował Dracona,przez co tamten znów się zaczerwienił.
Cholera-pomyślał Blaise,on chce mi ją ukraść!Przecież nie tak się umawialiśmy,miał wybór dokonał go i klamka zapadła.Ale czy na pewno?Patrząc na te dwójkę znów warczących na siebie jednak bez zwykłej wrogości,poczuł się dziwnie.Jakby własnie na jego oczach ktoś rozbierał wzrokiem jego najlepszego kumpla i jego przyszłą narzeczoną.Musi im przeszkodzić.
-Dobra spokój-jak na komendę wrogowie spojrzeli na niego,ale tylko Draco zauważył irytację przyjaciela.Strasznie go to rozbawiło.Nie siedzieli tu 5 minut a on już był o nią zazdrosny...Postanowił wtedy że troszkę się zabawi kosztem przyjaciela.Przysunął się do gryfonki i teatralnie przeciągając,objął ją ramieniem.Nie zdążył jednak nawet spojrzeć na kumpla a już musiał masować sobie obolały policzek.
-Możesz pomarzyć Malfoy!-krzyknęła dziewczyna z czerwonymi policzkami i wybiegła na korytarz.
-Huhu będzie ciekawie nie ma co-stwierdził filozoficznie Blaise,choć w głębi duszy musiał przyznać,że cieszy się,z reakcji dziewczyny.Zaczęła podobać mu się coraz bardziej...


niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 1

ROZDZIAŁ 1

Hermiona jak co roku 29 sierpnia pakowała swój kufer i torby podróżne,by już za 2 dni rozpocząć ostatnią przygodę w szkole magii i czarodziejstwa w Hogwarcie.Bardzo cieszyła się na powrót do ukochanej szkoły.Kilka dni przed powrotem coś nie dawało jej spokoju. Mianowicie list jaki otrzymała od jednego z kolegów.Choć nazwanie go kolegą,było "małym" niedopowiedzeniem.Owy ślizgon nienawidził jej z powodu szlamowatej krwi,prawie równie mocno co jej największy wróg - Draco Malfoy. Autorem listu był oczywiście Blaise Zabini. Ich wieczne docinki zawsze sprawiały jej przykrość,jednak to zawsze Malfoy był tym który ostatecznie doprowadzał ją do łez. Zabini czasem musiał go hamować żeby nie obrzucił jej zbiorem niewybrednych wyzwisk,była mu wdzięczna jednak wiedziała że nie ma co robić sobie nadziei,chłopakiem powodowała po prostu litość.Kto by chciał taką SZLAMĘ...nie lubiła myśleć o sobie w ten sposób,gdzieś w głębi duszy pragnęła ich akceptacji,jego akceptacji.Żeby przestali patrzeć na nią jak na brudną mugolaczkę a zobaczyli mądrą,zaradną,zabawną dziewczynę..

Gdyby ktoś ja kiedyś zapytał czego właśnie potrzeba jej do szczęścia bez wahania  odpowiedziałaby że właśnie akceptacji.Pragnęła,by ślizgoni docenili jej najlepsze cechy charakteru,a pozostali uczniowie nie patrzyli na nią tylko jak na brzydką kujonicę,od której można do woli ściągać eseje bo i tak się nie przeciwstawi.Niestety sytuacja wyglądała podobnie nawet z jej przyjaciółmi.A przecież gdzieś w głębi CZUŁA,że wcale tak nie chce,nie w ten sposób żyć i być postrzeganą..

Drżącymi rękoma pochwyciła kopertę,ciekawość zwyciężyła z dumą.To, co przeczytała o mało nie  zwaliło jej z nóg!Musiała trzy razy prześledzić tekst,żeby dotarł do niej sens słów.

"Droga Hermiono!"-przeczytała na głos nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Droga?Hermiono?W tym momencie musiała jeszcze raz spojrzeć na nadawcę listu bo nie mogła uwierzyć że takie słowa wyszły spod pióra znienawidzonego ślizgona.

-"Jak Ci mijają wakacje?Mam nadzieję że wszystko ok i cieszysz się z otrzymanej odznaki prefekta naczelnego..."Co?skąd on wiedział?Nikomu o tym jeszcze nie mówiła,nawet Harremu!-myślala rozgorączkowana gryfonka.

Pózniej jedząc z ojcem kolację wciąż miała w uszach słowa ślizgona:

"Wszystko zmieni się w tym roku,obiecuje,nigdy więcej nie usłyszysz szlamy z moich ust"

"Sprawię,że ten ostatni rok w szkole będzie twoim najlepszym!"

Hermiona ze zgrozą zorientowała się że nauczyła się jego listu na pamięć i co jakiś czas przywołuje urywki w pamięci z delikatnym uśmiechem błąkającym się po twarzy.

-O co mu chodzi?-głowiła się przez kolejne dni które można powiedzieć upłynęły zbyt szybko ale równocześnie tak się wlekły...

Ani się spostrzegła a już stała z tatą na peronie szukając wzrokiem przyjaciół z rudymi włosami.Pierwsze jednak co dostrzegła to wysoka,umięśniona sylwetka z blond włosami.Postanowiła szybko umknąć w przeciwną stronę.Nie zdążyła jednak...