Uczta,jak zawsze pyszna i syta,minęła gryfonce aż za szybko.Nawet po licznych prośbach,groźbach i błaganiach nie zdołała przekonać Ginny aby zamieszkała razem z nią i ślizgonami.
-Proszę cię Ginn,zrobię wszystko, nie każ mi zostać z tym problemem samej..
-Zrozum mnie Miona to są ślizgoni,przebrzydłe kreatury,nie chce mieć z nimi nic wspólnego.
-Ja też a nie mam wyboru-nie dawała za wygraną brązowooka
-No własnie,a ja mam i już go dokonałam
-Proszę,pomogę ci w nauce,zrobię esej dla Snape'a, przegadamy pół nocy o chłopcach,opowiesz mi kto ci się teraz podoba...
-Na pewno nie żaden z twoich ślizgonów
-Oni nie są moi,poza tym musisz przyznać,że Blaise jest przystojny-Herm próbowała ją podpuścić do zwierzeń
-E tam jak już miałabym wybierać to wolałabym Malfoya
-Co?serio wybrałabyś tchórzofretkę?
-No pewnie,przynajmniej jest zwinny i lekki,mieści się w torebce..
Dziewczyny przez resztę drogi do dormitorium chichotały jak szalone,obgadując współlokatorów.
Kiedy już dotarły na 5 piętro,pod wrzeszczący obraz okazało się że chłopaków jeszcze nie ma,a byli im potrzebni do zapieczętowania,dormitorium tak,aby swobodny wstęp do niego mieli tylko mieszkańcy.
-Zawsze się spóźnią!
-A ty już musisz narzekać?jeszcze nawet nie zamieszkaliśmy razem..
-Kto się czubi ten się lubi-odezwał się namiętny głos przy uchu Ginny. Dziewczyna odskoczyła jak oparzona na ten dźwięk i zaskoczona spojrzała w oczy Malfoya. Stojący obok Blaise i Herm zaśmiewali się z przerażonej Weasley.
-Chodźmy już bo się ściemnia-powiedziała wesoło Granger na co ku jej uciesze wszyscy wybuchnęli śmiechem i podążyli za nią do komnaty.Każdy z nich odczuł to przejście jakoś inaczej.Gryfonki były zdenerwowane i podekscytowane,ślizgoni zaś,marzyli już tylko o tym aby dorwać się do słynnego barku prefektów i systematycznie go opróżniać.
-Postanowiliśmy z Draconem, że pozwolimy wam wybrać sobie sypialnie i udekorować pokój wspólny-Powiedział dumny z siebie Blaise,kiedy już cała czwórka rozsiadła się wygodnie w fotelach.
-Tzn. Blaise zdecydował,ja musiałem się zgodzić-naprostował Draco
-Oj no już nie dramatyzuj Malfoy, mnie Hermiona zaciągnęła tutaj praktycznie siłą-weszła mu w zdanie Ruda
-To i tak lepiej niż być zmuszanym do małżeństwa-warknął blondyn
-CO?-obie dziewczyny krzyknęły zdziwione
-Ah nic kolega tylko tak bredzi,nie igraj z ogniem Draco-Blaise postanowił ratować sytuację
-OK już się zamykam
-I dobrze
Dziewczyny patrzyły na tę wymianę zdań oniemiałe,nie bardzo wiedząc jak zareagować.W końcu Ginny się odezwała.-Ok nie wiem jak wy ale ja idę się rozgościć w moim nowym wymarzonym pokoju.Skrzywiła się paskudnie i wymaszerowała z pokoju.Blaise popatrzył jeszcze blondynowi w oczy i też wyszedł.
W tym momencie w salonie prefektów zapanowała,ciężka niezręczna atmosfera.
-Noo biegnij za nim,czemu nie lecisz za swoim kochasiem?Głos dziedzica ociekał nienawiścią.
-Powiedz mi o co w tym wszystkim chodzi,wiem że coś wiesz i że coś przed nami ukrywacie.
-Powiedz mi,co wiesz o ślubach wśród czarodziei czystej krwi?
-Co?Malfoy,jeśli zaraz wylecisz z jakimś tekstem w stylu "nie zasługujesz na Blaise'a bo jesteś zwykłą szlamą" to przysięgam,znów ci przyłożę.
-Jeeezu Granger!Nie bądź taka melodramatyczna.Chcesz sobie kochać Zabiniego,to go kochaj.Nie pobłogosławie wam,ale to nie o to chodzi.
Zaczerwienił się, a widząc to szatynka również spłonęła rumieńcem.Sam nie wiedział po co zaczyna ten zakazany temat.Chyba chciał się odegrać na Zabinim,za to że to jemu przypadła Granger.Może miał nadzieję że jak pozna prawdę to sama go wybierze?Co?przecież to szlama,nie zależy ci na niej.
-Halo ogłuchłeś?
-Nie sorry zamyśliłem się.Posłuchaj,zapomnij o tym co powiedziałem,niech zostanie tak jak jest.
-Nie kocham Blaise'a,skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?!
-Przecież widzę jak na niego patrzysz-Blondyn uśmiechnął się lekko widząc jej zakłopotanie.
-Jeszcze chwila a pomyślę,że jesteś zazdrosny Malfoy!
-Zazdrosny o Ciebie?Proszę cię,o szlamę?
-O i zwów to samo!Nic się nie zmieniło prawda?Nadal jesteś tylko bezdusznym,skurczybykiem,który nie liczy się z uczuciami innych.Powiem to głośno i wyraznie Malfoy!Masz się do mnie,nie odzywać,najlepiej w ogóle traktuj mnie jak powietrze,mam już dość twojej tyranii.Jak jeszcze raz mnie obrazisz pójdę do dyrektora,aby odebrał ci przywileje prefekta i napisał do twoich rodziców.A nie sorry,nie napisze,bo oni siedzą a Azkabanie,a i tak pewnie gówno ich obchodzi co zrobisz ze swoim życiem,bo już cie więcej nie zobaczą!Fajnie co Draco?Kiedy ktoś ci wytyka twoje błędy i słabości.Tylko widzisz,ty i twoi rodzice,mieliście wybór mogliście od razu stanąć po tej dobrej stronie i żyć jak ludzie,a ja nie miałam wyboru!Nie miałam wpływu na to w jakiej rodzinie się urodzę rozumiesz?Zazdroszczę ci tego,że możesz się szczycić swoim pochodzeniem,ale bardziej nienawidzę cie ,bo wiem że nigdy nie będę godna byś zaczął mnie szanować i nie postrzegać przez pryzmat szlamu!
Dziewczyna głośno zaniosła się szlochem i wybiegła do łazienki.
Chłopak stał przez chwilę w osłupieniu,po czym zaklął siarczyście i głośno dodał:Muszę się napić!
Kurczę ale mi dowaliła.Choć wszystko co powiedziała było prawdą...Taką,gorzką,niechcianą prawdą.
Przez sekundę poczuł coś na kształt podziwu,że mu wygarnęła,jak prawdziwa gryfonka.
Pół życia po niej cisnął,a ona nagle zaczęła się przejmować?
Z jej słów zrozumiał jeszcze jedną lekcję.Nie miała wpływu.Tak to prawda,jako jedyna z rodziny czarownicą.Co innego wszechmocni Malfoyowie. Czystokrwisty ród,chluba sliterinu.A gdzie są teraz?Gniją w Azkabanie gdzie de facto ich miejsce.
O wiele bardziej zabolały go słowa gryfonki z racji że wreszcie uświadomił sobie,że wybory ojca despoty zakochanego w Czarnym Panu,to na nim, najmłodszym odcisnęły największe piętno.Nie na matce,na nim...Ile to razy zamykał się w łazience prefektów między lekcjami aby uspokoić skołatane nerwy.Ile razy widział te ukradkowe spojrzenia rzucane w jego kierunku przez innych uczniów,ab nawet przez slizgonów."Syn śmierciożercy"-zdawały się mówić ich wrogie oczy,pogardliwe prychnięcia i uniesione wysoko brwi.Tak!Jest synem mordercy,ale czy naprawdę nikt nie widzi,że tak musi być?że gdyby mógł od razu zostawiłby to wszystko za sobą.Jak bardzo nienawidził ojca w takich chwilach."Rodzina ponad wszystko"-powtarzał.Pieprze taką rodzinę!On chce tylko akceptacji i świętego spokoju.Żeby ktoś lubił go i szanował nie za bycie Malfoyem,bo to akurat postrzegał za przekleństwo,ale za to jaki naprawdę jest i chciałby być.A Granger mu zazdrości!NAIWNA.Myśli,że ma gorsze życie.Ciekawe ile razy chciała ze sobą skończyć z bezsilnego żalu.Ile razy wiła się w konwulsjach na łóżku wstrząsana spazmami okrutnych łez,których nikt nie słyszał i nie chciał słyszeć.Ile razy potrzebowała głupiego uśmiechu kogoś życzliwego,żeby w ogóle podnieść się z kolan i zacząć nowy dzień.
Powinniśmy razem być.Taka para, przegrańców, których nikt inny nie akceptuje..Draco nawet się nie zorientował,że leży na dywanie a jego ciałem wstrząsają dreszcze.Bez słowa wstał i skierował się do sypialni Blaise'a.Strasznie mu falowało w oczach,ale nie dbał o to.Dziś upił się na smutno i ma gdzieś czy ktoś się o tym dowie.
U swojego przyjaciela w pokoju walnął się na łóżko,burknął "spadaj" i zapadł w sen.
Na ten widok jego ciemnoskóry kolega pokręcił tylko głową i wyszedł chcąc trochę podpytać pewną gryfonkę co znów smok zmajstrował,że aż musiał się tak nawalić.
Hermiona leżała już w łóżku,jednak cały czas w jej myślach pojawiał się widok płaczącego blondyna mamrotającego bez ładu i składu na dywanie.Jej rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi.
-Hej Herm mogę na chwilę?
-Tak siadaj
Chłopak od razu zwrócił uwagę na jej czerwone policzki i zapuchnięte oczy.
-Słuchaj...-nie bardzo wiedział jak ma podjąć temat.
-No powiedz to,ty też uważasz mnie za nic nie wartą szlamę?
-Hej już dawno tak nie myślę i ty też nie powinnaś
-Po co tu przyszedłeś?
-Pogadać,tak na spokojnie,może się trochę wytłumaczyć..Wiem,że od zawsze z Draco dawaliśmy ci w kość,ale tak jak obiecałem w liście,to się zmieni i już nie będziesz przez nas cierpieć.
-A propo listu,dlaczego zrobiłeś z tego taką tajemnicę?
-Widzisz w przeszłości ważna dla mnie był czysta krew i te wszystkie bzdury,arystokratyczne korzenie,układy itp.Jednak z chwilą ataku na Dumbledore'a we mnie i Draco coś pękło.Doszliśmy do wniosku,że wreszcie trzeba się uwolnić spod wpływu beznosego i stanąć po przeciwnej stronie barykady.Po tej dobrej stronie..
-A więc,otwarcie przyznajesz , że chcesz należeć do zakonu Feniksa?-Nie no bez przesady nie zamieniłem się z Pansy na mózgi.Nie kocham cudownego dziecka gryffindoru i nie ożenię się z rudą Weasley, ale po prostu zmądrzałem i podjąłem męską decyzję o przemianie.W momencie jak pierwszy raz zobaczyłem jak Lucjusz Malfoy rzuca w żonę crucio by zaraz to samo zrobić z synem i popija przy tym ognistą ze szklaneczki pomyślałem,że to chore.Robiłem w życiu straszne rzeczy,sam to wiem ale chyba nigdy nie byłbym zdolny do aż takiej nienawiści.Więc,pomyślałem,że nie mogę pozwolić Voldziowi zmienić mnie w kolejną swoją śmiercionośną zabawkę.Zrozumiałem również,że odkupienia mogę szukać u Dumbla tylko jeśli zrobię coś dobrego,tak naprawdę z całego serca.Poszedłem do niego,prosząc o wybaczenie i przysięgając posłuszeństwo jasnej stronie mocy,a on patrząc mi prosto w oczy odpowiedział-Nie
-Dlaczego?Przez cały czas karmił nas Profesor tymi przemowami o miłości,wsparciu,zaufaniu,o tym wszystkim czego Voldemort nie ma,bo służymy mu ze strachu.No więc przychodzę do Pana,wyzbyłem się strachu,wezmę odpowiedzialność,a Pan mi odmawia?
-Wiesz co odpowiedział?
-Że zmiana niesie ze sobą konsekwencję,ufa twojemu wyborowi,ale że powinieneś chcieć przemiany nie ze względu na kogoś tylko ze względu na siebie?Że jeśli już podejmiesz walkę to potem nie będzie odwrotu?Że musisz najpierw wybaczyć sobie,a dopiero potem przejść do czynów?że będzie to żmudny proces i często będziesz chciał zrezygnować,ale że perspektywa nagrody jest słodka?I że przede wszystkim wierzy w ciebie,ufa ci i szanuje twoją decyzję?
Chłopak patrzył na nią jak urzeczony,ale w oczach czaił się strach.
-Skąd to wszystko wiesz?
-Bo sama kiedyś usłyszałam od niego te słowa.
Po tym stwierdzeniu w pokoju nastała niezręczna cisza,obojgiem targały mieszane uczucia,jakby nie wiedzieli czy mają żałować,że się przed sobą otworzyli.Herm cieszyła się,że jednak znów dobrze kogoś oceniła.Blaise był w porządku,dodało jej to otuchy.Chłopak z kolei odetchnął z ulgą na myśl,że są do siebie aż tak podobni jak miał nadzieję.Posłuchaj Hermi..
-Hermi?-przerwała mu zdziwiona dziewczyna
-Nie chcesz abym się tak do ciebie zwracał?-Blaise wyglądał na urażonego
-Nie nie o to chodzi,po prostu...miałam kiedyś przyjaciela,właściwie kogoś więcej..on został zabity z rąk śmierciożercy,a ja nic nie potrafiłam zrobić.On był mugolem,nie mógł się obronić a ja tylko stałam i patrzyłam jak napastnik rzuca na niego Avadę.Wrosłam w ziemię rozumiesz?nie byłam zdolna obronić tak drogiej mi osoby przez złem którego nawet nie rozumiał!Morderca ściągnął maskę i wtedy kiedy spojrzałam na zimne oczy,wyprane z emocji,załamałam się.Alex-bo tak miał na imię był jedyną tak bliską mi osobą i on właśnie tak do mnie mówił,właściwie pierwszy tak zaczął do mnie mówić.Stwierdziłam,że skoro w krytycznym momencie nie potrafię wstać i zacząć wymierzać ciosy,których inni mi nie oszczędzają,to w sumie po co ja żyję?Próbowałam się zabić jednak,nawet w takim momencie nie potrafiłam doprowadzić sprawy do końca...myślałam cały czas o tej pustej,żałosnej twarzy...
-Mogę wiedzieć kto to?-spytał nieśmiało ślizgon
-Po co?wątpię żeby dla ciebie miało to znaczenie
-Try me.
-Blaise to był....mojego przyjaciela zabił Lucjusz Malfoy...
Oj... schemat. Wspólne pokoje, odmiana Zabiniego i sformułowania typu "try me"... Myślałaś może nad współpracą z betą? Na pewno, by poprawiło to nieco styl i rzuciło trochę świeżości na pomysł. Może dalej będzie coś zaskakującego... jeśli jednak będzie wspólny szlaban to zapłaczę :D
OdpowiedzUsuńrozkręci się dalej;)
UsuńNo i Malfoy w końcu usłyszał o sobie całą prawdę! A co najważniejsze, że sobie uświadomił, że to prawda i przyjął to w miare dojrzale ;) i jeszcze to wyznanie na koniec...
OdpowiedzUsuń