czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 4



-Lucjusz Malfoy

Chłopak wręcz wstrzymał oddech.Tego się nie spodziewał.To wszystko zmienia.On nie chciał mieć z ojcem przyjaciela nic wspólnego,nie po tym wszystkim czego doświadczył w jego towarzystwie.Widział po dziewczynie,że dużo go kosztowało powiedzenie tego i otworzenie starych ran.Jeśli teraz nie okaże jej należnych uczuć zaprzepaści swoją szansę.
-Słuchaj Hermiona,ojciec Draco siedzi w Azcabanie,myślę że gorszej kary mu nie wymierzysz.Traci duszę,resztki człowieczeństwa i zmysły.Nie sądzę,aby był jeszcze sens się mścić na człowieku który praktycznie traci duszę.
-Ja to wiem.Nie chce się mścić,to nie ludzkie.Po prostu jestem bezsilna,kiedy pomyślę,że taki potwór,morderca wydał na świat dziecko,owoc miłości,jest w stanie robić takie rzeczy.Nie potrafię znaleźć w sobie odrobiny współczucia,ani wybaczenia dla niego.Przez to nienawidzę samej siebie.Bo przecież gryfon od początku ma zakodowane w sobie wybaczanie,miłosierdzie,odwagę i współczucie prawda?A ja boję się, że nie będę zdolna mu nigdy tego wybaczyć choćbym nie wiem jak się starała.
-Serio?Chłopak siedział zszokowany wyznaniem,był w stanie wydukać tylko to ciche niepewne pytanie.
-Ja nie znoszę Draco,za te wszystkie lata upokorzeń,które mi zafundował,ale myślę,że to tez dlatego,że jego ojciec doświadczał go w podobny,lecz o wiele bardziej dotkliwy sposób.Wpoił mu te wszystkie bzdury,razem z Czarnym Panem zrobili z niego wyprutą z uczuć maszynkę do nienawidzenia,a przecież on musi mieć serce,musi cierpieć tak samo jak ja czy ty prawda?Powiedz mi,że mam rację,że on nie jest tak bardzo zepsuty i najważniejsze powiedz mi Blaise,że nie mogę nienawidzić Draco za to co zrobił Lucjusz...powiedz,że mogę mu wybaczyć i żyć z myślą,że zrobiłam dobrze...
-Tylko,jeśli ty sama tego chcesz i uważasz to za słuszne.
-Nie wiem!Właśnie o to chodzi,że mam mętlik w głowie i nie potrafię tego rozstrzygnąć!Dumbledore powiedział,że obwinianie syna za uczynki ojca,jest nie mądre i krzywdzące.Czuję,że on ma rację,ale równocześnie, chcę by Malfoy cierpiał tak jak ja kiedy mnie poniżał.
-A nie sądzisz,że on właśnie każdego dnia przeżywa jeszcze gorsze katusze niż ty?Sama wiesz,że zostaliśmy przyuczeni i zmuszeni do bycia w szeregach Voldemorta. Żaden z nas nie pisał się na to.
-A skąd wiesz?Draco to cholerny dupek,jakoś nigdy mnie nie przeprosił za to wszystko i chętnie torturował naszych ludzi przed bitwą i podczas niej.
-Tak ale robił to na wyraźny rozkaz.Od tego zależało jego życie,zresztą nie tylko,również moje i jego matki.
-Dlaczego tak usilnie go bronisz?
-Draco nie zasłużył na żadne ciepłe uczucia z twojej strony,to fakt,ale na dozgonną nienawiść też nie.
-Czyli twierdzisz,że mam o tym wszystkim zapomnieć i żyć dalej akceptując,że mieszkamy razem i jesteśmy w jakiś tam stosunkach?
-Nie,nie każę ci zapomnieć,pamiętaj o tych wszystkich chwilach ale tylko dlatego,aby wciąż przypominały ci motywy jego działań kiedy znów cię zrani.Bo zrobi to napewno. Draco to Draco i mimo iż nie ma już czystości krwi i podziałów to nie sądzę aby nagle zapragnął się z tobą ożenić.Pewnie nadal będzie ci docinał i dogryzał,ale już bez nienawiści w spojrzeniu,kto wie może nawet się zaprzyjaźnicie?
-Nie chce jego przyjaźni!Ale twojej za to tak,udowodniłeś mi jaki z ciebie dobry człowiek i...wybaczam ci Blaise.
-Jezu Miona dziękuję!Nie zawiodę cię zobaczysz.-To mówiąc przytulił dziewczynę mocno,a ona o dziwo oddała uścisk.W ten oto sposób narodził się między nimi sojusz. Gryfonka wdychała zapach chłopaka jakby chciała go na zawsze zapamiętać.Kiedy spojrzała mu w oczy dostrzegła w nich rozbawione iskierki które podpowiadały jej,że on też cieszy się z zaistniałej sytuacji.W pewnym momencie Blaise pochylił się nad brązowooką w bardzo sugestywny sposób i poszukał w jej oczach przyzwolenia na to co miało się zaraz stać.Jednak w jej oczach czaił się niepokój dlatego chłopak w ostatniej chwili się wycofał.
-Pójdę już-mruknął zmieszany
-Blaise poczekaj.Możesz tu zostać jeśli chcesz.
-Poważnie?U mnie i tak śpi smok więc w sumie,czemu nie.Posuń się
Gryfonka zrobiła mu koło siebie miejsce,po czym odwróciła się w jego stronę i złapała go za ramię.
-Świetny z ciebie przyjaciel ślizgonie.-Pocałowała go w policzek,po czym odwróciła się do niego tyłem i zamknęła oczy.Mruknęła jeszcze tylko dobranoc.
Chłopak z kolei był zbyt zszokowany aby zasnąć.Co chwilę go zaskakiwała.Podobała mu się coraz bardziej i to o wiele za bardzo niż był w stanie przed sobą przyznać.Bał się tego uczucia jak cholera.A jeszcze bardziej tego odrzucenia i słów przyjaźń.Nie tego chciał.Pragnął,że by stworzyli dobre zgrane małżeństwo.Czuł jednak,że nie będzie to takie proste.Coś wyraźnie ją blokowało. Kiedy było już grubo po północy do głowy przyszła mu pewna myśl.A może ona się kocha w smoku?I dlatego tak się bije z myślami?Dość zaczynasz wariować.Granger nienawidzi smoka.I dobrze.Czyżbym był zazdrosny?On ma Rudą i to z nią będzie musiał dzielić życie.Ale widziałeś jak na nią patrzył.Jakby była jego.Przecież to niemożliwe.Oni się nienawidzą.
Nawet nie zauważyli kiedy wstał świt.
Ślizgon najdelikatniej jak potrafił szturchnął Hermionę w ramię aby ją obudzić.
Wstała,przetarła oczy i popatrzyła na niego z niepokojem.
-Posłuchaj Blaise najlepiej będzie jeśli pozostaniemy w zwykłych stosunkach,nie komplikujmy życia sobie i innym.
-Co?czemu się na mnie zamykasz?Nie odtrącaj mnie tylko dlatego,że jestem ślizgonem!
-Nie o to chodzi,ja po prostu nie chce wprowadzać cię w błąd.Zrozum!-Herm nawet nie zdawała sobie sprawy,że wydziera się na całe dormitorium o 6 rano.
-Zrozumiałem,jesteśmy tylko współlokatorami i nic więcej.
-Nie Blaise nie o to mi chodziło.
-A więc o co?
-Jest tu wiele rzeczy których jeszcze nie rozumiem i muszę wyjaśnić,nie chce cię odtrącać w żaden sposób..
-ok chodź tu daj Blaisowi przytulasa i możemy iść na śniadanie.
Dziewczyna znów z radością wtuliła się w jego silne ramiona,jednak coś przeszkadzało jej w rozkoszowaniu się tą chwilą.
-Co tu się dzieje?.-W tym momencie do dormitorium wszedł Draco
-EHMM właśnie rozmawialiśmy...
-Tak i dlatego Blaise nie wrócił na noc a teraz się obściskujecie?
-Czy ty smoku jesteś zazdrosny?
-o co?
-o mnie i Herm?
-Taaaak stary o niczym innym nie marzę jak rozbić ci twój idealny związek i pokrzyżować plan zasilenia świata małymi zabini-grangerami.
-Nie wiem o czym mówisz,stary naprawdę przeginasz!Blaise już prawie krzyczał na przyjaciela.
-Tak?to może wyjaśnisz,jej dlaczego tak zależy ci na akceptacji i jej sympatii?
-A może zajmij się rudą i nie wtrącaj w moje sprawy?
-A to teraz są już twoje sprawy?Nie poznaje cię Blaise.

Gryfonka stała z boku i po cichu przypatrywała się tej burzliwej wymianie zdań nie mogąc pojąć o co w tym  wszystkim chodzi.Kłócili się o nią tak jakby każdemu z nich zależał bardziej a przecież do niedawna była tylko szlamą w ich oczach.

-Nie zrobisz tego!-Gryfonka jakby obudziła się z transu jednak to co usłyszała wcale nie przybliżyło jej do zrozumienia chłopaków, wręcz przeciwnie kompletnie ją to skołowało.
-Powiem jej o naszej małej umowie z DUMBLEM i ciekawe jak wtedy zareaguje,ciekawe czy nadal będziecie się obściskiwać jak jacyś zakochani.
-Jeśli to zrobisz,ostrzegam cię,koniec naszej znajomości.
-To sam jej powiedz, chyba ma prawo znać prawdę!
-W swoim czasie smoku,daj mi zrobić to po swojemu.
-Nie
-Dlaczego?
-Bo to niesprawiedliwe,że ty dostałeś tę lepszą!
Kiedy to powiedział,zrozumiał jak wielki błąd popełnił. Hermiona patrzyła na nich zdumiona,nie mogąc się ruszyć. Ślizgoni mierzyli się groźnymi spojrzeniami a każdy z nich był gotów do ataku.
-Trzeba było o tym pomyśleć,zanim przez te wszystkie lata wyżywałeś się na niej!
-Ja?a ty to co?święta krowa?
-Ja przynajmniej chce zasłużyć na przebaczenie i godne życie i w przeciwieństwie do ciebie,mam na to duże szanse.
Z tymi słowami Blaise wyminął przyjaciela i wyszedł z komnaty.
-Na co czekasz biegnij za swoim kochasiem,GRANGER bo ci ucieknie.
-Najpierw powiesz mi o co chodzi.Nic nie rozumiem z waszej rozmowy,a te wściekłe spojrzenia nie pasują do was...jesteście przyjaciółmi...
-Najwyraźniej już nie.
-Dlaczego?
Przez chwilę walczył sam ze sobą i gdy ktoś po paru latach zadał mu pytanie dlaczego pomimo zakazu złamał zasadę i wyjawił jej prawdę,nadal cicho odpowiadałby "nie wiem".Prawda jednak była taka ,że Draco wbrew własnej woli,marzył o wybaczeniu i pełnej akceptacji ze strony gryfonki,bardziej niż o czymkolwiek innym.Czuł bowiem,że tylko ona może uratować go od potępienia na wieczność za jego haniebne czyny.Nie potrafił też wyjaśnić tej palącej zazdrości,kiedy widział ją z Blaisem.Zwalał to na pragnienie fizycznej bliskości i chęć dopieczenia kumplowi,jednak o tym razem oszukiwał samego siebie.
-Kiedy postanowiliśmy pojednać się,ze skrzywdzonymi przez nas ludźmi i odkupić swoje śmierciożerskie czyny Dumbledore zaproponował nam układ.Mieliśmy obiecać poprawę,ale i tutaj był haczyk.Profesor stwierdził,że nic tak nie jednoczy czarodziejów jak małżeństwo.Postanowił z nas czystkrwistych zakpić i wzorując się na naszych małżeństwach,tylko z członkami rodów,kazał obiecać,że zrobimy wszystko aby po zakończeniu szkoły poślubić ciebie i Rudą.W ramach totalnego pojednania!
-Co za bzdura,nie wierzę,aby Dumbledore wymyślił coś tak przebiegłego.
-A jednak
-Czyli ty masz ożenić się z Ginny, której nawet nie lubisz,a Blaise ze mną tak?
-Tak wypadło.-Blondyn przez sekundę popatrzył jej w oczy tak,że ujrzała tam żal,że to nie ona jest mu pisana. Gryfonka sama nie wiedziała co ma o tym myśleć.
-Przecież on wie że się nienawidzimy,jak mógłby chcieć tak zniszczyć nam życie?
-Mnie nie pytaj,ja prawie pobiłem się o to z kumplem
-Kurcze ale się porobiło.
-No mało powiedziane.
-Nie chce wychodzić za Blaisa...
-Nie?.-Mogłaby przysiądź,że dostrzegła w jego spojrzeniu ulgę.
-Nie,ja darzę uczuciem kogoś innego.
-Kogo?
-A co ciebie to obchodzi?
-Masz rację nic...ale może daj Blaisowi szansę?
-Czemu tak mówisz?
-Bo on się zmienił,jest dobrym facetem i naprawdę może cię uszczęśliwić.
-Naprawdę chcesz abym z nim była?
-Nie,tak naprawdę chce żebyś była ze mną!Haha,ale masz minę,tylko żartowałem!
-Jeju już się wystraszyłam,nie żartuj z tego proszę
-Ok nie będę,po prostu daj mu szansę a nie pożałujesz.
-Ok Malfoy tak zrobię,pod warunkiem,że ty dasz szansę mnie.
-Tzn?
-Przestańmy się nienawidzić,pomóż mi z Blaisem a ja pomogę ci z Ginny.
-HM...ok niech stracę.
Popatrzyli sobie głęboko w oczy sami nie wiedząc co myśleć o tym dziwnym sojuszu.
Jakie on ma piękne oczy-nawet nie wiedziała jak ta myśl znalazła się w jej głowie i to już nie pierwszy raz.
Ślizgon utopił się w tym jej brązowym spojrzeniu i mógłby tak stać wieczność.Teraz kiedy już zrzucił ten ciężar,powinno mu być lepiej,jednak miał dziwne uczucie,że właśnie wplątuje się w coś niebezpiecznego i niewłaściwego.Jednym ruchem stanął przed gryfonką i przytulił ją do siebie.Ona zaskoczona tylko wtuliła się w niego bez słowa protestu i stali tak chłonąc siebie nawzajem,sami nie wiedzieli ile.
Kiedy w końcu się od siebie odsunęli,każde pognało w inną stronę nawet na siebie nie patrząc.


Coś dziwnego się stało,jakby nagle wszystko stało się równocześnie prostsze, ale też coraz bardziej zagmatwane.Bez własnej woli wplątali się w dziwny trójkąt miłosny, w którym, każdy mógł wygrać,ale równie dobrze każdy mógł stracić o wiele więcej niż kilka galeonów.
Dla Hermiony kilka rzeczy stało się jasnych.Wreszcie zrozumiała motywy ich postępowania,jak i swoje również,ale nie mogła pojąć jak dyrektor śmiał zrobić im coś takiego?Może nie widział innego wyjścia?Próbowała go rozgryźć,ale wciąż jej się to nie udawało.No i pozostaje jeszcze Draco i to dziwne przyciąganie,podsycane latami nienawiści.Co powinna zrobić?Wyjść za Blaisa,dać się porwać kiełkującemu uczuciu?Udawać,że blondyn nic dla niej nie znaczy?A znaczy?Sama nie wiedziała...kiedy patrzyła mu w oczy czuła,że może wszystko i nikt inny się nie liczy.Jednak to Blaise rozumiał ją najlepiej,no i to on był jej pisany.Z kolei Draco,miał w sobie coś z niegrzecznego chłopca, tacy zawsze podobali jej się najbardziej.Choć przecież,jeszcze nie uporała się z kotłującymi w niej emocjami,żal po stracie przyjaciela,poczucie winy,chęć zemsty.No właśnie zemsty.Jedną przynajmniej decyzję już podjęła.Nie będzie oceniać dziedzica przez pryzmat postępków jego ojca.Da mu w miarę czystą kartę jeśli tylko udowodni,że jej chce i żałuje tych wszystkich lat nienawiści.
Wreszcie nastąpił jakiś przełom. Draco nie był może super dumny z tego,że wyjawił jej prawdę,ale jeszcze bardziej,że zachował się jak dupek chcąc odbić ją kumplowi. Musi go przeprosić i obiecać,że nie będzie sabotował jego starań o gryfonkę. Choć w sumie chciał,aby teraz kiedy już zna prawdę,wybrała jego.Chciał na to zasłużyć.Nie wiedział jak ma to zrobić i nie stracić i dziewczyny i przyjaciela,a przede wszystkim szansy danej mu przez dyrektora,ale chciał to zrobić i tak.
Jednak życie jeszcze nie raz namiesza mu w planach...



3 komentarze:

  1. Hej ;) uprzedzam, ze pisze z telefonu, wiec pokskich znakow brak :) ( efekty czytania w szkole :D)
    Wiec najpierw pomysl. Ciekawy ;) wiadomo, ze wiele nowosci nie mozna napisac przy szkolnym dramione, ale pomyssl o malzenstwach jest naprawde fajny ;)
    Fajnie sie czyta. A jedynym zastrzezeniem jest interpunkcja , nad ktora nalezy popracowac ;)
    no chyba tyle ;)
    pozdrawiam,
    L. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem robisz błędy w podstawowych nazwach, które łatwo sprawdzić np. w książce czy w internecie. Azkaban np..., u Ciebie to Azcaban :D W ogóle - "dziecko, owoc miłości", to też raczej nie trafione sformułowanie w kontekście dzieci z arystokratycznych rodzin, gdzie małżeństwa są kojarzone i z miłością rzadko mają coś wspólnego, ale to takie moje czepianie się szczegółów :) Może w dalszych rozdziałach znajdę coś co mnie porwie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to mnie Dumbledore zaskoczył...nigdy bym nie powiedział, że wpadnie na taki wstrętny pomysł :P a Hermiona ma jeszcze więcej spraw na głowie - z jednej strony Blaise a z drugiej - Draco który wg mnie zasługuje na znienawidzenie mimo, że niby prosi o wybaczenie. Jednak ta szczera zazdrość tego gnojka pokazuje, że nie traktuje Hermiony ot tak :P

    OdpowiedzUsuń