Jeśli ktoś to czyta,proszę o malutki komentarzyk,tak dla własnej satysfakcji.
DZIĘKUJE!
Rozdział 5
Draco pobiegł pod salę,w której zawsze były eliksiry.Zastał pod nią Zabiniego wesoło gawędzącego z Ginny Weasley. Trochę zbiło go to z tropu,jednak nie chciał dać mu tej satysfakcji z zagięcia go.Podszedł do przyjaciela z niepewnym uśmiechem i zagadnął dziarsko,choć drżenie jego głosu zdradzało napięcie.
-Blaise,możemy pogadać?
-Yyy nie jestem pewien.
-Daj mi dwie minuty,potem znikam.Tak przy okazji,ładnie wyglądasz Weasley.-Ślizgon oczywiście posłał jej swój firmowy uśmiech,na co Ginny zaczerwieniła się i uciekła spojrzeniem gdzieś w bok.
-OK chodź,a my Ginny jeszcze wrócimy do tej rozmowy.
Kiedy chłopcy odeszli do Ginny podbiegła zmieszana Hermiona.
-Gdzieś ty była i co to za tajemnice o jakich wspominał twój przystojniak?
-Gadałaś z Draco?
-HA! wiedziałam,że wystarczy cię podejść i już wygadasz prawdę!A więc podoba ci się?-Nie,po prostu myślałam o nim i tak jakoś nasunęło mi się samo..
-Hm myślałaś...a ja myślałam,że go nienawidzisz,jest ci obojętny i wcale ci się nie podoba!
-Nie krzycz bo jeszcze cię usłyszą.
-No przyznaj nieźle cię wzięło.
-Lepiej powiedz o czym rozmawiałaś z Blaisem.
-Ten słodziak wprowadzał mnie w plan podbicia świata.
-Poważnie się pytam.
-Ojeej nie umiesz się bawić.Chciał wiedzieć co sądzę o smoku,czy mi się podoba jak mi się z wami mieszka itp.
-A ty powiedziałaś..?
-Znasz mnie, próbowałam go poderwać,ale średnio się dawał.
-Cooo?-Gryfonka była nieźle poirytowana zachowaniem przyjaciółki i nie potrafiła już tego ukrywać.Teraz kiedy wiedziała,że musi być z Blaisem a w sumie to nawet chce to Ginny nie mogła tak po prostu go podrywać.Niech sobie weźmie Malfoya.Albo nie,ja go chcę.Wcale nie!
Sama już nie wiedziała,czego chce,kogo,czy w ogóle kogoś.Dosłownie utknęła.Nic już nie było proste.
Przyjaciółka przyglądała jej się uważnie,ale i z niepokojem.
Chodźmy już Miona, później się nad tym wszystkim zastanowimy na spokojnie.To powiedziawszy Ruda pociągnęła koleżankę do sali.
Tymczasem chłopcy,kawałek dalej nadal nie doszli do konsensusu.
-Słuchaj Blaise.Przepraszam.Nie powinienem się tak unosić,sabotować waszych relacji itp.Wybaczysz mi?
-Nie wiem czy jestem w stanie smoku.Zachowałeś się jak jakiś pieprzony zazdrosny mąż,a ty jej nawet nie lubisz!-Kilkoro uczniów popatrzyło na nich z rozbawieniem.Kłócący się ślizgoni to częsty widok na korytarzach szkoły.
-Skąd ci przyszło do głowy,że nie zmieniłem nastawienia do niej i do Weasley?
-A zmieniłeś?
-TAK
-To jesteś jeszcze większym hipokrytą niż myślałem,najpierw nienawidzisz gryfonek przez tyle lat.Gówno cię obchodzą ich uczucia,a teraz kiedy zawarliśmy ten nieszczęsny układ,próbujesz mi odbić Hermionę bo jest ładniejsza tak?
-Phi..wcale nie jest ładniejsza.
-Serio?To czemu cały czas rozbierasz ją wzrokiem?
-Wcale nie.
-Taaa smoku przyznaj się,nie możesz znieść myśli,że ona ci się podoba,ale woli mnie.
-A skąd ty to wiesz?
-Niby dlaczego miałaby chcieć ciebie?
-Bo jestem przystojniejszy?
-A nie przyszło ci na myśl,że może jej też zależy na prawdziwym uczuciu,cieple, zwykłej rozmowie i akceptacji?
-Przyszło i..
-No właśnie.A skoro nie potrafisz jej tego dać to nie odbieraj mnie takiej możliwości tylko dlatego,że jest jedyną dziewczyną, która na ciebie nie leci i chcesz jej kosztem udowodnić mi,że jestem gorszy od ciebie.
-Zabini co ty bredzisz,nigdy tak nie myślę!
-Serio?Ja sądzę,że zawsze tak myślałeś,a teraz stało się dla ciebie jasne,że mam u niej większe szanse dlatego chcesz mi ją odbić a potem zostawić..
-Nigdy bym tego nie zrobił...
-Myślę,że dokładnie to byś zrobił.Jesteś cynicznym dupkiem,który dba tylko o siebie i po trupach idzie do celu.Założę się,że zrobiłbyś jej przykrość bez wahania,nawet teraz po sojuszu.
-Nie mów tak Blaise...-Chłopak poczuł się bezsilny.Słowa kolegi zabolały go o wiele bardziej niż był w stanie przyznać.Po części na pewno miał rację,jednak z tym jednym przesadził.Nie zostawiłby jej gdyby jednak chciała być jego.Ze słów kolegi wynikało,że nie chciała,ale to już jakby przestało się liczyć.Jeżeli on i Blaise,nie dojdą do porozumienia,a pewnie nie dojdą, to wszystko inne traciło sens.Byli przyjaciółmi od zawsze.Nie wyobrażał sobie,że mógłby go teraz stracić.
-Zabini,nie kłóćmy się o kobietę proszę.Przepraszam za swoje zachowanie,poprawie się i będzie jak dawniej.
-Nic nie będzie jak dawniej.-Przerwał mu czarnoskóry.
-CO chcesz przez to powiedzieć?
-Że od tej pory Draco,jesteśmy tylko współlokatorami i nie próbuj więcej mieszać między mną a Hermioną,zajmij się Ginny i wszyscy będą hepi.
Po tych słowach ślizgon wszedł do sali nawet się nie oglądając. Draco stał dalej osłupiały z bezsilności.
To nie może być prawda..Blaise,czemu mi to robisz!Mieliśmy być kumplami do końca świata i jeden dzień dłużej...nie zostawiaj mnie!
Nawet nie zauważył jak osunął się po zimnej ścianie lochów i zaczął szlochać zakrywszy twarz dłońmi.
Nie przypuszczał nawet,że całą scenę oglądała pewna gryfonka, która wyszła by skorzystać z toalety.
To co zobaczyła,ścisnęło ją za serce o wiele za mocno.Współczuła chłopakowi,jednak nie wiele usłyszała z ich rozmowy i nie bardzo wiedziała jaki teraz wykonać ruch.Podejść i spróbować go pocieszyć czy iść do łazienki i dać mu czas samemu uporać się z tym problemem?Biłaby się z myślami nadal,gdyby chłopak nagle nie podniósł na nią załzawionych oczu.
-Ile tu stoisz?Ciesz się,że widzisz mnie w takim stanie,teraz twój kochany Blaisik wyda ci się jeszcze bardziej cudowny. Idz sobie do niego i zostaw mnie w spokoju.Nie potrzebuje żadnego z was,żyjcie sobie razem szczęśliwi,a ja sobie tutaj posiedzę,aż zapłaczę się na śmierć.Tylko na mój grób nie przychodźcie ok?Bo będę was nawiedzał w sypialni. HAha,już mi odbija.
-A jeśli zostanę?-zapytała nieśmiało
-To Blaise jeszcze bardziej się wkurzy i nigdy mi nie wybaczy
-Czego?
-On uważa,że próbuje mu ciebie odbić.
-Przecież to szaleństwo.
-Wiem, to samo mu powiedziałem,on nie wie,że znasz prawdę i myśli,że specjalnie mieszam bo jestem zazdrosny.
-A nie jesteś?
-Nie no co ty.-Powiedział to pewnie,ale oczy zdradzały,że nie był do końca szczery.
-Spróbuje z nim pogadać i wyjaśnić mu to ok?
-Zrobisz to?
-Jasne.
-Dlaczego?
-Zawarliśmy sojusz,nie pamiętasz?
-Tak sojusz,w którym miałem ci pomóc z Blaisem,a nie ty mi.
-A co to za różnica,po prostu chcę ci pomóc.
-To prawda,co mówią o gryfonach...
-Co masz na myśli?
-Pomagacie każdemu,to leży w waszej naturze,czy to rodzina czy największy wróg,zawsze wyciągniecie pomocną dłoń?
-Dokładnie tak.A teraz wstawaj,mamy przyjaźń do uratowania.-Dziewczyna wyciągnęła w jego stronę rękę,aby pomóc mu wstać.Chłopak chętnie ją przyjął, jednak jego waga spowodowała,że zamiast wstać,pociągnął Hermionę na siebie i wpadła mu w objęcia.Sytuacja z boku musiała wyglądać nader komicznie,jednak nastolatkowie czuli się raczej skrępowani,próbując jakoś się podnieść.W końcu ślizgon uniósł lekko dziewczynę za nadgarstki i kiedy podniosła na niego twarz ich oczy znów się spotkały.I znów oboje poczuli to dziwne przyciąganie. Gryfonka nie mogła wyjść z podziwu nad głębią tego spojrzenia.Natomiast chłopak,zaczynał poważnie żałować tych wszystkich lat,kiedy zamiast na poważnie potraktować dziewczynę i zawalczyć o szczęście wolał torturować ją słowem i czynem bo tak bardzo nią gardził.
-Pieprzone słomki..-Mruknął cicho,jednak dziewczyna i tak go usłyszała.
-Co mówisz?
-Że trzeba się już zbierać,żeby Snape nie odebrał nam punktów.-Podniósł się z ziemi,przetarł wilgotne oczy i jednym ruchem postawił dziewczynę na równe nogi.Dziewczyna z kolei,zaskoczywszy samą siebie,podeszła do dziedzica i złożyła na jego policzku delikatny pocałunek i odeszła w stronę klasy.
-Pieprzone słomki!-Była to jedyna reakcja blondyna na gest brązowookiej.Tym sposobem dała mu odpowiedz na nęcące go pytanie.
-Granger,Malfoy nie wiem co zajęło wam tyle czasu,ale nie macie wyjścia dziś pracujecie w parze bo wszystkich innych już przydzieliłem.-Profesor Severus Snape zawsze był złośliwy i cyniczny,ale dziś dosłownie,choć nie świadomie, zakpił sobie z nich.
-Profesorze,a nie mogłabym pracować z Blaisem?-Odezwała się niepewnie gryfonka. Wszyscy wiedzieli,że od zawsze Snape troszkę ją przerażał.
-Nie Panno Granger,Blaise ma już partnerkę i jak widzę idzie im świetnie więc nie będzie im pani psuć współpracy.Siadaj z Malfoyem i do roboty,już!
Granger zdążyła jeszcze spojrzeć przez ramię z kim pracuje Zabini. Ginny?Czyżby dziewczyna sama zgodziła się na tę współpracę?Nie,na pewno nie.Chociaż,sama wspominała,że Blaise jej się podoba.Tak jak Draco. Jakie to wszystko pogmatwane.
-Hej pomóż mi sam nie będę pracował.-Głos Malfoya przywrócił ją do rzeczywistości.
-Wiem,już czytam instrukcję.
-OK
-Zrobimy tak,po zajęciach zagadasz gdzieś Ginny a ja pójdę z Blaisem do naszego dormitorium i wyjaśnię mu wszystko i powiem,że musicie się pogodzić.
-Noo dobra,zróbmy tak.
-Tylko bądź miły dla mojej przyjaciółki,bo jak ją skrzywdzisz to mnie popamiętasz...
-I tak popamiętam..-Blondyn zrobił minę zbitego psa,jakby zapomniał się,że nie może okazywać dziewczynie prawdziwych odczuć.
-Co mówiłeś?
-Że sprawię aby było jej jak w raju.-Uśmiechnął się przy tym zniewalająco.
-Nie waż się do niej dobierać!-Gryfonka powiedziała to na tyle głośno,że parę osób się na nich obejrzało.
-A co Granger zazdrosna,że to nie tobie będzie dane dzielić,życie z tak wspaniałym kochankiem jak ja?
-Wcale,że nie.
-Wcale że tak.
-Nie
-Tak
-CISZA!-Nawet nie zauważyli jak za nimi pojawił się nauczyciel i gniewnie na nich patrzył.
-Szlaban,jutro o 20 proszę się do mnie zgłosić,a jak nie uważycie tego eliksiru W CISZY to go podwoje!
W sali zalegała cisza jak makiem zasiał,a wszystkie pary oczu zwrócone były na nich.Niestety,Blaise i Ginny również się gapili.Kiedy spojrzenia dziewczyn się spotkały Ginny prawie nie zauważalnie mrugnęła i posłała tej drugiej lekki uśmieszek.
-Wracajcie do pracy,tylko bez gadania.-Profesor nadal grzmiał nad ich głowami,jednak teraz w jego głosie czuć było zadowolenie,że im dopiekł i jakąś dziwną satysfakcję.
Reszta zajęć upłynęła im na zgodnej pracy w ciszy.Co jakiś czas tylko posyłali sobie nieśmiałe uśmiechy lub ukradkowe spojrzenia.
Kiedy w końcu oddali eliksir do oceny Hermiona spieszyła się,aby dogonić Blaise'a. Draco tymczasem,już "bajerował"" Rudą.
-Hej Blaise możemy pogadać?
-Jasne.
-Posłuchaj ja wiem,że jesteś cholernie wkurzony na Draco i jak to wszystko wygląda,ale muszę ci wyjaśnić,że między nami nic nie ma.Masz rację,że jest dupkiem,który zawsze musi postawić na swoim i mieć wszystko co najlepsze ale nie zapominaj,że również w jednej kwestii Malfoy jest kolekcjonerem tego co najwspanialsze.
-Co masz na myśli?
-Ciebie.-Widząc zdziwioną minę chłopaka,kontynuowała.-Jesteście przyjaciółmi od przypomnij mi kiedy?Od zawsze Blaise.Gdyby Draco na tobie nie zależało już dawno nie bylibyście kumplami,ta znajomość jest dla niego najważniejsza na świecie.
-Widocznie nie jest aż tak ważna skoro chce ją zniszczyć,jak zawsze pragnąc dla siebie tego co najlepsze.
-Może i masz racje,przesadził z tym sabotażem itp. ale nie możesz odmówić mu tego,że zawsze kiedy go potrzebowałeś,jak nikt inny był tam dla ciebie.Sam też przyznałeś,że oddałby za ciebie życie gdyby była taka potrzeba. Znajdź mi w Hogwarcie drugą taką osobę.
-Nie ma jej.
-No właśnie.
-Ale ty nie wiesz wszystkiego.Nie wiesz, co on próbuje zrobić.Nie usprawiedliwiaj go i nie ufaj mu bo zrobił do ciebie słodkie oczka.
-Eh to nie jest tak.Ja wiem,że się Draco nie podobam,on to wie i ty też powinieneś.On nie postawiłby na dziewczynę jeśli miałby w ten sposób stracić ciebie.Poza tym między nami nic nie ma.Słyszałam za to,że Ginny mu się podoba i bardzo dobrze bo ją chyba też do niego ciągnie.
-Serio?
-Tak Blaise,nie masz się czego obawiać,że smok stanie między nami.Możemy wszyscy w czwórkę się przyjaźnić i nic tego nie zepsuje.-Celowo użyła słowa przyjaźń, mając nadzieje,że chłopak zrozumie jej aluzję,że nie chce się zbytnio spieszyć.
-Może faktycznie zbyt mocno go potraktowałem.Jesteśmy kumplami od zawsze.Tyle razy smok uratował mi życie,że nawet nie zliczę.
-No widzisz!
-Ale teraz ty znów masz z nim szlaban,skąd mam wiedzieć,że nie będzie się do ciebie dobierał?
-A czemu miałby?
-Bo mu się podobasz?
-Myślałam że już ustaliliśmy,że jest między nami tylko kumplowska sympatia.Zaufaj mi nic się nie wydarzy.
-Mam nadzieje.-Ja też.-Dodała dziewczyna w myślach.
-Umówmy się,że powiedzmy w sobotę pójdziemy wszyscy razem na kremowe piwo,co ty na to?
-A nie moglibyśmy pójść tylko we dwoje?
-Kurcze ja tyle czasu już nie rozmawiałam z Rudą,chciałabym się z nią wreszcie spotkać i pogadać na spokojnie przed tym szlabanem.
-No dobrze a więc chodźmy w czwórkę.
-I pogodzisz się z Draco.
-Pogodzę się z Draco jak dasz się zaprosić na randkę.
-No...dobrze niech będzie.-W co ty się wpakowałaś Miona?! Malfoy kupi mi cały kontener kremowego piwa jak usłyszy przebieg tej rozmowy.
*
W dormitorium prefektów panowała napięta jednak dość wesoła atmosfera.Działo się to za sprawą dwóch gryfonek,które przed wyjściem do Hogsmeade urządziły w salonie istny pokaz mody śmiejąc się do rozpuku. Ślizgoni z kolei patrzyli na to z lekkim politowaniem i zdziwieniem,że jednak osoba może posiadać, aż tyle ciuchów.Nadal się do siebie nie odzywali jednak już nie warczeli na siebie wrogo.
W pewnym momencie Ginny wyszła zza parawanu ubrana tylko w kusą małą czarną i niebotyczne szpilki a jej szyję "zdobiło" okropne boa we wściekle zielonym odcieniu.Pozostała trójka zastanawiała się skąd Ruda wytrzasnęła takie okropieństwo.Kiedy dziewczyna zaczęła tańczyć w rytm muzyki i kręcić szalem śmiejąc się,Miona niewiele się zastanawiając dołączyła do niej. Ginny podeszła do Blaisa i zarzuciła mu na szyje pierzasty dodatek i zaczęła kołysać biodrami dając mu do zrozumienia ,że ma zrobić to samo.Chłopak choć początkowo oporny w końcu dał się porwać i po chwili już tańczyli razem uśmiechnięci i rozbawieni.Wtedy Ginny ręką wskazała na Mionę,dając Blaisowi znać,że ona zatańczy z Draco i tym sposobem cała czwórka znalazła się na prowizorycznym parkiecie.Tańczyli tak sami nie wiedzieli ile co chwilę zamieniając się partnerami aż w końcu zapanowało takie zamieszanie,że nawet się nie zorientowali ,że Blaise tańczy z kolegą a gryfonki razem.Jak na trzy-cztery wszyscy wybuchnęli głośnym,niepohamowanym śmiechem i opadli bez sił na podłogę.Tak,niewątpliwie takie rozładowanie emocji było im wszystkim potrzebne.
-Ktoś mógłby pomyśleć,że przesadziliśmy z ognistą,nie sądzicie?-Powiedziała Hermiona,której pierwszej udało się opanować chichot.
-Tak, smok tylko po alkoholu daje się zmusić do wejścia na parkiet, więc trochę to podejrzane,że tak łatwo porwałaś go do tańca Ginny. Moje gratulacje.-Blaise podszedł i przybił z Rudą piątkę,na co wszyscy znów wybuchnęli śmiechem.
-Tak,ale to z tobą,tańczyło mu się najlepiej,zgraliście się jakby często zdarzały wam się takie dzikie pląsy!
-Smoku przykro mi ale ja....wole dziewczyny.-Chłopak posłał Granger zniewalające spojrzenie,na co a tylko się zaczerwieniła.
-Oj no dobra Blaise,nie chcesz mnie to nie. Chodź Ginny nie chcą nas tutaj.-Blondyn parsknął śmiechem i objął rudą w pasie.Kiedy nie poczuł żadnego protestu zrobiło mu się nawet miło.Zostawili dwójkę przyjaciół samych sobie.
Jest naprawdę ciekawie, no :) Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
L. ;*
Hej:) Masz naprawdę ciekawy pomysł na opowiadanie :) To chyba pierwszy blog, w którym Draco i Blaise kłócą się tak na poważnie, i to o dziewczynę :D Czekam na kontynuację! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawy blog :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak to wszystko się potoczy..
Dramione True Love <3
PS. Zapraszam do mnie dramione-true-love.blogspot.com ;>
Ehh te uczucia...zamiast się skupić na eliksirach to oni się wykłócali o jakieś pierdoły :P to chyba jeden z najciekawszych rozdziałów bo podziało się dużo rzeczy btw ;)
OdpowiedzUsuń