Kiedy Miona i Zabb zostali sami,każde pogrążyło się w swoich myślach ,ale oboje uśmiechali się pod nosem.Herm wciąż analizowała,jak w tak prosty sposób, udało się zbliżyć do siebie pokłóconych kumpli.Blaise natomiast myślał co by tu zrobić,aby przysporzyć sobie sposobności do pocałunku i zbliżenia się do gryfonki,która powoli stawała się dla niego bardzo ważna.W końcu postawił na naturalność i prostotę,w końcu jak ma się zakochać ,to w nim prawdziwym a nie udawanym.To też stanowiło pewien problem. Zabini od lat żyjący w cieniu wielkiego Draco Malfoy'a cierpiał na niską samoocenę i tylko bezczelnością nadrabiał w swoim mniemaniu nieciekawe usposobienie.Chłopak myślał,że większość jego podbojów kończyła się sukcesem tylko dlatego,że albo był nagrodą pocieszenia po koszu od przyjaciela,albo po prostu niektóre dziewczyny nie mierzą zbyt wysoko.
Teraz obawiał się,że z Hermioną będzie tak samo.Nie może-choć pewnie bardzo by chciała-być ze smokiem bo w końcu jak sama stwierdziła,on zawsze dostaje to co najlepsze.W tym ją!Ale nie tym razem.Blaise zrobi wszystko aby dziewczyna chciała być z nim.Potrzebował tylko czasu,aby pokazać jej,że nie zawsze badboy'e wygrywają najlepsze laski.
-Hermiona muszę ci podziękować,że podjęłaś się próby pogodzenia mnie ze smokiem.Wszystko co powiedziałaś było prawdą,ale ja po prostu boję się,że on mi cię odbierze.-Chłopak nerwowo przestępował z nogi na nogę i w duchu liczył,że ona zaprzeczy i rozwieje targające nim wątpliwości.
-Słuchaj Blaise,ja was obydwu lubię,szanuje i w ogóle,ale nie możemy wszystkiego stawiać,aż tak na ostrzu noża,bo oszalejemy z Ginny a wy się pozabijacie.
-O czym ty mówisz?-Zabb patrzył na nią z wyjątkowo tępym wyrazem twarzy,co trochę otrzeźwiło gryfonkę. Przecież ty masz nic nie wiedzieć o ich układzie z Profesorem idiotko! -Pomyślała w panice.
-Po prostu....myślę,że musimy się lepiej poznać i jakoś ogarnąć to wszystko,nie uważasz?Jesteśmy prefektami,mieszkamy razem,więc to naturalne,że się do siebie zbliżymy.Zaufaj mi.-To jak rzucanie psu kości.-Pomyślała Hermiona ze zgrozą.
-Masz rację współlokatorko,poznajmy się lepiej.
-Ok,ale musisz też poznać Ginny i zakończyć te głupie waśnie z Draconem.
-Pod warunkiem,że on też skończy mieszać.
-Oj skończy możesz być pewien.-Brązowooka powiedziała to pewnie ale wcale nie była taka przekonana co do prawdziwości tych słów.
*
Tymczasem Ginny i Draco gawędzili jak najlepsi kumple w wielkiej sali czekając na swoich przyjaciół.
Wcale nie przeszkadzało im,że absolutnie wszyscy gapili się na tą niecodzienną sytuację,nawet nauczyciele zerkali nerwowo na stół ślizgonów,jakby zaraz miała wybuchnąć ogromna kłótnia.Nic takiego jednak się nie stało,wszystko było w jak najlepszym porządku. Ginny właśnie zamieniła pudding Draco w naleśniki.Chłopak spojrzał na nią zszokowany.
-Skąd wiedziałaś?
-Słyszałam kiedyś,jak mówiłeś Pansy,że zawsze na urodziny mama robiła ci naleśniki bo to twoje ulubione danie.-Dziewczyna zaczerwieniła się uroczo.
-Tak,to strasznie miłe co zrobiłaś.
-Żaden problem.-Tutaj posłała mu swój firmowy uśmiech.Tak,Ginny Weasley też ma swój firmowy uśmiech dzięki któremu już nie raz i nie dwa udało jej się zdobyć jakiegoś przystojniaka.Tym sposobem zaskarbiła sobie sympatię blondyna i w razie czego-pomoc.Widziała to w jego oczach,był wyraźnie zafascynowany i bardzo jej to odpowiadało. Draco Malfoy bardzo jej się przyda do realizacji karkołomnego planu.Polegał on na zdobyciu serca pewnego ciemnoskórego ślizgona,w którym Weasley'ówna było od jakiegoś czasu zakochana.Nikt jednak o tym nie wiedział,dlatego musiała się nieźle nagimnastykować,aby jej plan i fortel nie spaliły na panewce.Intuicja podpowiadała jej,że jeśli się dobrze postara,Malfoy nawet o tym nie wiedząc pomoże jej podbić serce Blaisa,a może nawet sam zdobędzie Hermionę,co by jej bardzo odpowiadało.Czuła,że jej współlokatorka,czuje mięte do kumpla ,ale nie była pewna do którego. Ginny po prostu delikatnie jej to zasugeruje....
Do stolika podszedł Zabini. Troszkę zdziwił go widok ślizgona i gryfonki zaśmiewających się z czegoś radośnie,ale nawet nie dał tego po sobie poznać,aby nie robić niepotrzebnej sensacji.
-To jak gołąbeczki idziemy do Hogsmeade?-Odezwał sie Blaise dziarskim tonem.
-Jasne tylko wezmę szalik bo trochę wieje.-Draco już podniósł się z miejsca.-Poczekajcie w hallu ok?-Smoku to od razu zawołaj Hermionę pewnie nadal siedzi i szuka idealnego stroju na tę okazję.-Ginny puściła do Draco oczko.
-Ok do zobaczenia za chwilę.
Kiedy jednak chłopak dotarł do ich prefekckiego dormitorium nigdzie nie mógł znaleźć szatynki.
W końcu jednak zawędrował pod drzwi jej pokoju,jednak nikt nie odpowiadał na wołanie.Wyraźnie jednak słyszał jakiś ruch po drugiej stronie.Postanowił w końcu wejść do środka,może coś jest nie tak?Delikatnie przekręcił gałkę w drzwiach i stanął w progu oniemiały.Dziewczyna stała w samej bieliźnie tyłem do niego i szukała czegoś koszu na ciuchy.Tuż obok stało wielkie,mosiężne lustro pięknie zdobione. Kiedy się wyprostowała,mógł w odbiciu zobaczyć wszystkie jej wdzięki i krągłości.Coś zaczęło palić go żywym ogniem od środka.Nawet gdyby ktoś groził mu teraz bronią to nie wycofałby się do salonu,tylko stał dalej i patrzył jakby miał jej już nigdy więcej nie widzieć.Nie myślał już o Ginny o tym jak świetnie im się gadało.Teraz liczyła się tylko Hermiona...Ona nigdy nie będzie twoja smoku,opanuj głupie pożądanie.To tylko popęd.Doskonale zdawał sobie sprawę,że nie chodzi tylko o fizyczność.Wpadł jak śliwka w kompot,bo mógł jednocześnie z nią siedzieć,śmiać się,milczeć i patrzeć na jej piękne ciało,które aż wołało o pieszczotę. Niee ona nie jest taka!Fakt nie jest.Więc ja też będę ponad to.Zachowam się jak dżentelmen.
-Hej Hermiona wszędzie cię szukałem.-Udał,że nie może złapać oddechu,choć w sumie nie musiał udawać bo w chwili w której dziewczyna odwróciła się przodem do niego to dosłownie zdębiał.
-Jeeezu Malfoy ale mnie przestraszyłeś...
-Wybacz nie chciałem.-Udał skruchę.-Słuchaj ubieraj się i idziemy do Hogsmeade bo potem mamy jeszcze ten szlaban.
-Co?Aaaaa Malfoy jak możesz sobie tak stać kiedy paraduję przed tobą praktycznie naga?-Dziewczyna zakryła piersi rękoma i zaczęła biegać w te i wewte po pokoju.
-Uspokój się przecież nie ma na co patrzeć.-Musiał z niej zakpić inaczej głos mógł go zawieść i zdradzić zdenerwowanie i podniecenie.
-Jesteś świnią!Wynoś się stąd,już!-Dziewczyna rzuciła w niego poduszką,którą zręcznie złapał.
-Jesteś Granger nie panikuj,nic się nie stało,tak?-Teraz to on już był zbity z tropu jej nagłym wybuchem.
-Właśnie,że się stało,nie powinieneś tak stać i się gapić na mnie...
-Bo?
-Bo ktoś znów mógłby wejść i dziwnie to odebrać..
-A to tu cię boli...Boisz się,że Blaise znów pomyśli,że coś jest między nami..
-A jest?-Popatrzyła na niego z mało skrywaną nadzieją w oczach.
-Nooo nie wiem,to chyba zależy już tylko od nas nie sądzisz?-Draco zrobił krok w jej stronę,nieznacznie się zbliżając.
-Czego ty chcesz Malfoy?Mam na myśli,czego naprawdę oczekujesz.
-Sam nie wiem...Weasley,jest naprawdę fajną babką,ale nie ma między nami takiej chemii jak..
-Jak co?-Teraz Hermiona już ewidentnie ciągnęła go za język,aby usłyszeć jakieś konkretne wyznanie.
-Jak między tobą i Zabinim.-Wyznał po chwili.
-Między nami nie ma żadnej chemii..
-Sama nie wierzysz w to co mówisz..
-Skąd wiesz?-Chłopak był już tak blisko niej,że dziewczyna bezwiednie cofnęła się o malutki kroczek do tyłu,ale i tak na niewiele się to zdało.
-Widzę jak na niego patrzysz,jak on zerka na ciebie.Oboje znamy już finał tej historii.
-Finał podyktowany przez Dumbledore'a!-Krzyknęła zrozpaczona dziewczyna.
-Wcale nie musi tak być...
-Nie?
-Sami możemy zdecydować jak to się potoczy..-Stał już bardzo blisko niej i starał się utrzymywać kontakt wzrokowy,aby przypadkiem nie stracić kontroli nad swoim ciałem.
-A nie odpowiada ci taki stan rzeczy?-Gryfonka praktycznie wymruczała mu to do ucha.
-Nie,jeśli tobie też nie.-Ciężko przychodziło mu wypowiadanie czegokolwiek,jej bliskość i drżenie ciała wprawiły go w dziwny stan,którego jakoś nie potrafił nazwać,a może nawet nie chciał.Brązowooka wciąż stała drżąc,kiedy zdała sobie sprawę,że stoi przed nim tylko w bieliźnie i cieniutkim szlafroczku,a on również ciężko oddychając cały czas patrzy jej w oczy.Jego spojrzenie wyrażało takie pożądanie i niepewność,że mogłaby utonąć.Nie chcesz być z tym ślizgonem.-Przemknęło jej gdzieś w zakamarkach podświadomości.Chcesz być z Blaisem...ale czy na pewno?Musisz z nim być.Taki jest plan.Pieprzyć plan.Bitwa w jej głowie zakończyła się tak,że gryfonka zarzuciła blondynowi ręce na szyję i oplotła go ciasno.Chłopak zbyt zaskoczony by cokolwiek powiedzieć tylko stał,ciężko łapiąc powietrze i patrząc na nią tymi zafascynowanymi oczami o stalowej barwie.Stali tak blisko siebie,objęci,że postronny obserwator pomyślałby:Zakochana do szaleństwa para.Kiedy dziedzic pochylił się nad dziewczyną,wreszcie przyszło otrzeźwienie.
-Przestań Draco.-Powiedziała hardo jednak głos zdradził ją,że wcale nie chce aby się zatrzymywał.
-Mam przestać?-W chłopaku dosłownie się zagotowało.-Doprowadziłaś mnie praktycznie na skraj szaleństwa,tylko stojąc tu w tej imitacji stroju i każesz mi przestać?W co ty grasz Hermiona?Byłaś tu tak samo jak ja czułaś to co ja,nawet nie zaprzeczaj.-Wykonał gest ręką,mający uciszyć jej protesty,które już chciała wypowiedzieć.-Pragnęłaś mnie tak samo,jak ja ciebie i mówisz mi przestań?To chore dziewczyno,zastanów się czego chcesz...kogo chcesz!
-Nie wiem...ja...przepraszam..
-Aha,rozumiem.Oszukujesz samą siebie.Jak już dojdzie do ciebie,że zniszczyłaś coś pięknego,to daj znać,będę najprawdopodobniej na ślubnym kobiercu z twoją przyjaciółką,która przynajmniej ma oczy i potrafiła stawić czoła swoim pragnieniom.Ale ciebie to nie obchodzi prawda?
-O czym ty mówisz?
-Ruda leci na Blaise'a,nie wiedziałaś?
-Nie,nic mi nie mówiła.
-Widać nie jesteście aż takimi przyjaciółkami,skoro nie chciała się tym z tobą podzielić.
-A ty skąd to wiesz?-Teraz Hermiona już prawie krzyczała.Podniecenie już wyparowało,teraz zastąpił je smutek.
-Sama mi powiedziała.
-Nie wierze,powiedziała tobie a nie mi?
-Widzisz widocznie więcej osób dostrzega to czego ty,w ogóle.
-?
-Nie potrafisz się zdecydować.Kluczysz między nami,bo się boisz.Musisz spełnić wolę Profesora,ale chciałabyś inaczej.Przejmujesz się Blaisem, ale nie na tyle by pomyśleć o nim chwilę przed tym jak praktycznie zdarliśmy z siebie ciuchy...no..tobie to już nie było potrzebne.-Spojrzał wymownie na wystające spod szlafroka krągłości okryte tylko koronką.W tym momencie dziewczyna szczelniej okryła się materiałem,nie wiedząc czy może już ufać instynktom swoim i blondyna.Niby teraz się kłócili,ale elektryzujące przyciąganie między nimi było wręcz namacalne.
-Nie będę wysłuchiwać kazania od byłego śmierciożercy,które przeleciał połowę Hogwartu. Sama wiem co robię nie tak i nie bój się,naprawię to.-Wyminęła go zręcznie i zaczęła zbierać porozrzucane ciuchy z podłogi.
-Czyli znów uciekasz?Nie rób tego,proszę!-Chwycił ją za ramiona i znów przycisnął do tej samej ściany.
-Draco puść,trzeba się zbierać do Hogsmead.
-Obiecaj mi,że nie będziesz uciekać,przed własnymi pragnieniami,spójrz na mnie.-Podniósł jej podbródek na wysokość własnego.-Obiecaj.-W jego oczach była taka desperacja,że dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić:pocałować go i uciec,wyminąć go i uciec,dać mu w twarz i uciec?Nie zdążyła jednak rozważyć tego problemu bo chłopak już ją puścił i wybiegł z pokoju trzaskając drzwiami. Hermiona osunęła się po ścianie i załkała cicho.Czemu to wszystko musi być takie trudne.Przeklęty Dumbledore!
Musiała teraz zadecydować.Zachować się jak dawna Hermiona,wybrać Blaisa,bo tak trzeba czy wybrać Draco i zrujnować dotychczas skrzętnie zbudowany mur?Mur który blondyn zdawał się burzyć jednym swoim spojrzeniem?To nie jest chłopak dla ciebie.-Myślała.-Zabini jest przystojny,zabawny i miły i bezpieczny.Nie potrzebujesz bezpieczeństwa!Przeżyłaś pieprzoną wojnę,dasz sobie radę z jednym marnym blondynem.Marnym?Kiedy tak trzymał ją w ramionach,czuła wszystko co powinna była czuć przy Blaisie.Podniecenie,radość,spełnienie i o dziwo satysfakcję.Czuła się chciana,akceptowana,pożądana.A na tym jej najbardziej zależało.Wbrew wszystkiemu podjęła już decyzję,jednak musi najpierw znaleźć rudą i wyjaśnić z nią to wszystko.Niewiele myśląc ubrała się w cokolwiek i pobiegła na dół pod wielką salę.
Do stolika podszedł Zabini. Troszkę zdziwił go widok ślizgona i gryfonki zaśmiewających się z czegoś radośnie,ale nawet nie dał tego po sobie poznać,aby nie robić niepotrzebnej sensacji.
-To jak gołąbeczki idziemy do Hogsmeade?-Odezwał sie Blaise dziarskim tonem.
-Jasne tylko wezmę szalik bo trochę wieje.-Draco już podniósł się z miejsca.-Poczekajcie w hallu ok?-Smoku to od razu zawołaj Hermionę pewnie nadal siedzi i szuka idealnego stroju na tę okazję.-Ginny puściła do Draco oczko.
-Ok do zobaczenia za chwilę.
Kiedy jednak chłopak dotarł do ich prefekckiego dormitorium nigdzie nie mógł znaleźć szatynki.
W końcu jednak zawędrował pod drzwi jej pokoju,jednak nikt nie odpowiadał na wołanie.Wyraźnie jednak słyszał jakiś ruch po drugiej stronie.Postanowił w końcu wejść do środka,może coś jest nie tak?Delikatnie przekręcił gałkę w drzwiach i stanął w progu oniemiały.Dziewczyna stała w samej bieliźnie tyłem do niego i szukała czegoś koszu na ciuchy.Tuż obok stało wielkie,mosiężne lustro pięknie zdobione. Kiedy się wyprostowała,mógł w odbiciu zobaczyć wszystkie jej wdzięki i krągłości.Coś zaczęło palić go żywym ogniem od środka.Nawet gdyby ktoś groził mu teraz bronią to nie wycofałby się do salonu,tylko stał dalej i patrzył jakby miał jej już nigdy więcej nie widzieć.Nie myślał już o Ginny o tym jak świetnie im się gadało.Teraz liczyła się tylko Hermiona...Ona nigdy nie będzie twoja smoku,opanuj głupie pożądanie.To tylko popęd.Doskonale zdawał sobie sprawę,że nie chodzi tylko o fizyczność.Wpadł jak śliwka w kompot,bo mógł jednocześnie z nią siedzieć,śmiać się,milczeć i patrzeć na jej piękne ciało,które aż wołało o pieszczotę. Niee ona nie jest taka!Fakt nie jest.Więc ja też będę ponad to.Zachowam się jak dżentelmen.
-Hej Hermiona wszędzie cię szukałem.-Udał,że nie może złapać oddechu,choć w sumie nie musiał udawać bo w chwili w której dziewczyna odwróciła się przodem do niego to dosłownie zdębiał.
-Jeeezu Malfoy ale mnie przestraszyłeś...
-Wybacz nie chciałem.-Udał skruchę.-Słuchaj ubieraj się i idziemy do Hogsmeade bo potem mamy jeszcze ten szlaban.
-Co?Aaaaa Malfoy jak możesz sobie tak stać kiedy paraduję przed tobą praktycznie naga?-Dziewczyna zakryła piersi rękoma i zaczęła biegać w te i wewte po pokoju.
-Uspokój się przecież nie ma na co patrzeć.-Musiał z niej zakpić inaczej głos mógł go zawieść i zdradzić zdenerwowanie i podniecenie.
-Jesteś świnią!Wynoś się stąd,już!-Dziewczyna rzuciła w niego poduszką,którą zręcznie złapał.
-Jesteś Granger nie panikuj,nic się nie stało,tak?-Teraz to on już był zbity z tropu jej nagłym wybuchem.
-Właśnie,że się stało,nie powinieneś tak stać i się gapić na mnie...
-Bo?
-Bo ktoś znów mógłby wejść i dziwnie to odebrać..
-A to tu cię boli...Boisz się,że Blaise znów pomyśli,że coś jest między nami..
-A jest?-Popatrzyła na niego z mało skrywaną nadzieją w oczach.
-Nooo nie wiem,to chyba zależy już tylko od nas nie sądzisz?-Draco zrobił krok w jej stronę,nieznacznie się zbliżając.
-Czego ty chcesz Malfoy?Mam na myśli,czego naprawdę oczekujesz.
-Sam nie wiem...Weasley,jest naprawdę fajną babką,ale nie ma między nami takiej chemii jak..
-Jak co?-Teraz Hermiona już ewidentnie ciągnęła go za język,aby usłyszeć jakieś konkretne wyznanie.
-Jak między tobą i Zabinim.-Wyznał po chwili.
-Między nami nie ma żadnej chemii..
-Sama nie wierzysz w to co mówisz..
-Skąd wiesz?-Chłopak był już tak blisko niej,że dziewczyna bezwiednie cofnęła się o malutki kroczek do tyłu,ale i tak na niewiele się to zdało.
-Widzę jak na niego patrzysz,jak on zerka na ciebie.Oboje znamy już finał tej historii.
-Finał podyktowany przez Dumbledore'a!-Krzyknęła zrozpaczona dziewczyna.
-Wcale nie musi tak być...
-Nie?
-Sami możemy zdecydować jak to się potoczy..-Stał już bardzo blisko niej i starał się utrzymywać kontakt wzrokowy,aby przypadkiem nie stracić kontroli nad swoim ciałem.
-A nie odpowiada ci taki stan rzeczy?-Gryfonka praktycznie wymruczała mu to do ucha.
-Nie,jeśli tobie też nie.-Ciężko przychodziło mu wypowiadanie czegokolwiek,jej bliskość i drżenie ciała wprawiły go w dziwny stan,którego jakoś nie potrafił nazwać,a może nawet nie chciał.Brązowooka wciąż stała drżąc,kiedy zdała sobie sprawę,że stoi przed nim tylko w bieliźnie i cieniutkim szlafroczku,a on również ciężko oddychając cały czas patrzy jej w oczy.Jego spojrzenie wyrażało takie pożądanie i niepewność,że mogłaby utonąć.Nie chcesz być z tym ślizgonem.-Przemknęło jej gdzieś w zakamarkach podświadomości.Chcesz być z Blaisem...ale czy na pewno?Musisz z nim być.Taki jest plan.Pieprzyć plan.Bitwa w jej głowie zakończyła się tak,że gryfonka zarzuciła blondynowi ręce na szyję i oplotła go ciasno.Chłopak zbyt zaskoczony by cokolwiek powiedzieć tylko stał,ciężko łapiąc powietrze i patrząc na nią tymi zafascynowanymi oczami o stalowej barwie.Stali tak blisko siebie,objęci,że postronny obserwator pomyślałby:Zakochana do szaleństwa para.Kiedy dziedzic pochylił się nad dziewczyną,wreszcie przyszło otrzeźwienie.
-Przestań Draco.-Powiedziała hardo jednak głos zdradził ją,że wcale nie chce aby się zatrzymywał.
-Mam przestać?-W chłopaku dosłownie się zagotowało.-Doprowadziłaś mnie praktycznie na skraj szaleństwa,tylko stojąc tu w tej imitacji stroju i każesz mi przestać?W co ty grasz Hermiona?Byłaś tu tak samo jak ja czułaś to co ja,nawet nie zaprzeczaj.-Wykonał gest ręką,mający uciszyć jej protesty,które już chciała wypowiedzieć.-Pragnęłaś mnie tak samo,jak ja ciebie i mówisz mi przestań?To chore dziewczyno,zastanów się czego chcesz...kogo chcesz!
-Nie wiem...ja...przepraszam..
-Aha,rozumiem.Oszukujesz samą siebie.Jak już dojdzie do ciebie,że zniszczyłaś coś pięknego,to daj znać,będę najprawdopodobniej na ślubnym kobiercu z twoją przyjaciółką,która przynajmniej ma oczy i potrafiła stawić czoła swoim pragnieniom.Ale ciebie to nie obchodzi prawda?
-O czym ty mówisz?
-Ruda leci na Blaise'a,nie wiedziałaś?
-Nie,nic mi nie mówiła.
-Widać nie jesteście aż takimi przyjaciółkami,skoro nie chciała się tym z tobą podzielić.
-A ty skąd to wiesz?-Teraz Hermiona już prawie krzyczała.Podniecenie już wyparowało,teraz zastąpił je smutek.
-Sama mi powiedziała.
-Nie wierze,powiedziała tobie a nie mi?
-Widzisz widocznie więcej osób dostrzega to czego ty,w ogóle.
-?
-Nie potrafisz się zdecydować.Kluczysz między nami,bo się boisz.Musisz spełnić wolę Profesora,ale chciałabyś inaczej.Przejmujesz się Blaisem, ale nie na tyle by pomyśleć o nim chwilę przed tym jak praktycznie zdarliśmy z siebie ciuchy...no..tobie to już nie było potrzebne.-Spojrzał wymownie na wystające spod szlafroka krągłości okryte tylko koronką.W tym momencie dziewczyna szczelniej okryła się materiałem,nie wiedząc czy może już ufać instynktom swoim i blondyna.Niby teraz się kłócili,ale elektryzujące przyciąganie między nimi było wręcz namacalne.
-Nie będę wysłuchiwać kazania od byłego śmierciożercy,które przeleciał połowę Hogwartu. Sama wiem co robię nie tak i nie bój się,naprawię to.-Wyminęła go zręcznie i zaczęła zbierać porozrzucane ciuchy z podłogi.
-Czyli znów uciekasz?Nie rób tego,proszę!-Chwycił ją za ramiona i znów przycisnął do tej samej ściany.
-Draco puść,trzeba się zbierać do Hogsmead.
-Obiecaj mi,że nie będziesz uciekać,przed własnymi pragnieniami,spójrz na mnie.-Podniósł jej podbródek na wysokość własnego.-Obiecaj.-W jego oczach była taka desperacja,że dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić:pocałować go i uciec,wyminąć go i uciec,dać mu w twarz i uciec?Nie zdążyła jednak rozważyć tego problemu bo chłopak już ją puścił i wybiegł z pokoju trzaskając drzwiami. Hermiona osunęła się po ścianie i załkała cicho.Czemu to wszystko musi być takie trudne.Przeklęty Dumbledore!
Musiała teraz zadecydować.Zachować się jak dawna Hermiona,wybrać Blaisa,bo tak trzeba czy wybrać Draco i zrujnować dotychczas skrzętnie zbudowany mur?Mur który blondyn zdawał się burzyć jednym swoim spojrzeniem?To nie jest chłopak dla ciebie.-Myślała.-Zabini jest przystojny,zabawny i miły i bezpieczny.Nie potrzebujesz bezpieczeństwa!Przeżyłaś pieprzoną wojnę,dasz sobie radę z jednym marnym blondynem.Marnym?Kiedy tak trzymał ją w ramionach,czuła wszystko co powinna była czuć przy Blaisie.Podniecenie,radość,spełnienie i o dziwo satysfakcję.Czuła się chciana,akceptowana,pożądana.A na tym jej najbardziej zależało.Wbrew wszystkiemu podjęła już decyzję,jednak musi najpierw znaleźć rudą i wyjaśnić z nią to wszystko.Niewiele myśląc ubrała się w cokolwiek i pobiegła na dół pod wielką salę.
Jestem mega ciekawa jak to wszystko się skończy..
OdpowiedzUsuńJa chcę już kolejny rozdział ! :D
Dramione True Love <3
Robi się ciekawie, wygląda na to, że wszystko jest tak jak powinno, oprócz Blaise'a :D Draco chce Hermionę, Hermiona chce Draco, Ginny chce Blaise'a, ale Blaise chce Hermionę :D mam nadzięję, że mu przejdzie ;) Pozdrawiam i czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńNo to ostro się zrobiło...ja od początku wiedziałem, że uczucia działają jak narkotyk - Hermiona o mało co się nie wsypała z tym planem a Draco wystarczył tylko jeden gest żeby się zauroczyć w Ginny -.-
OdpowiedzUsuń