niedziela, 6 kwietnia 2014
Rozdział 7
Wybaczcie długą nieobecność z przyczyń niezależnych.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Miłej lektury!;)
Hermiona zobaczyła ślizgonów i Rudą tuż przed wejściem do zamku.Chłopcy mieli raczej ponure miny,a Ginny zdawała się być wyjątkowo rozpromieniona.Patrząc na to z oddali gryfonka analizowała to co usłyszała.Jeśli Ginny rzeczywiście podkochiwała się w Blaisie i nie chciała jej o tym powiedzieć,to zdaje się iż przepaść jaka się między nimi zrodziła jest jeszcze większa niż myślała.To smutne.-Pomyślała rozgoryczona.Kiedyś były jak siostry,wręcz nierozłączne,nawet kiedy Herm oznajmiła,że nie zwiąże się na poważnie z jej bratem.Właśnie wtedy zrozumiała,że przyjaźń taka powinna być:weryfikowana przez nasze wybory i poczynania,powinna trwać,a nie kruszeć.Dziewczyna obiecała sobie,że naprawi ich relacje nawet jeśli miałoby to oznaczać utracenie sojuszu z Blaisem.Nikt nie jest ważniejszy niż Ruda.-Powtarzała jak mantrę.Porozmawiam z nią po Hogsmeade.Kiedy w końcu figlarne schody pozwoliły jej stanąć na tej samej płaszczyźnie co koledzy,ślizgoni prowadzili ożywioną dyskusję na temat taktyki której muszą użyć w nadchodzącym meczu z Gryfonami.
-Herm już się martwiliśmy.-Ginny podeszła do niej i przytuliła ją mocno.Wtem szatynka poczuła,że Ruda wsuwa jej coś do kieszeni płaszcza.Wymacała malutką karteczkę,składaną kilka krotnie.Kiedy spojrzała autorce notki w oczy,dostrzegła w nich figlarne błyski,ale też determinację.
-Po prostu nie mogłam się zdecydować.-Granger zaśmiała się nerwowo.
-Jasne jasne już nie ściemniaj,chciałaś nas wystawić,żeby jeszcze się pouczyć co?-Blaise się z niej naigrywał, ale nie było to chamskie,tylko raczej koleżeńskie przekomarzanie.
W końcu wyruszyli z zamku,żeby troszkę odetchnąć przed nadchodzącym tygodniem ciężkiej pracy i tak jak Draco i Herm-przed szlabanem.
Wyjście można uznać jak najbardziej za udane.Siedzieli w Miodowym Królestwie,potem odwiedzili Trzy Miotły i popijając kremowe piwo zastanawiali się jaką karę wymierzy im Snape.
Albo się Hermionie wydawało albo Ginny i Blaise robili wszystko jakby wymuszenie.Tak jakby wcale nie chcieli tam z nimi siedzieć i tylko się męczyli.Chciała zapytać o to Draco ale jakoś nie było okazji.Już sam sposób w jaki usiedli pozostawiał wiele do życzenia.Draco siedział koło Giny a Herm koło Blaisa,jednak kiedy dziewczyna poszła do toalety Blaise zamiast wpuścić ją na miejsce,po prostu się przesunął przez co siedziała teraz na przeciw Draco i chcąc nie chcąc tonęła w jego stalowym spojrzeniu.On zresztą mimowolnie zacisnął ręce na blacie i starał się odwrócić wzrok,ale jakoś nie mógł.Blaise i Ginny przez chwile(głównie dzięki Ginny)zajęci byli rozmową,jednak po 5 minutach ciszy z drugiej strony stolika spojrzeli na pozostałą dwójkę z dość niepewnymi minami.Oni dosłownie pożerali się wzrokiem i żadne nie zdawało sobie z tego sprawy.W końcu jednak Blaise chrząknął,w duchu przeklinając swoją głupotę i wyrwał resztę z zadumy.Szybko dopili swoje drinki i wrócili do szkoły aby skorzystać jeszcze choć trochę z dobrodziejstw wolnej soboty.
Gryfonka po przeanalizowaniu notki od Ginny musiała teraz ją złapać i porozmawiać póki jeszcze miała chwile przed szlabanem.
-Ginny?chciałaś pogadać tak?-zagadnęła niepewnie.
-Nooo tak Miona...słuchaj.Wiesz,że jesteś dla mnie jak siostra prawda?Oddałabym za ciebie życie przecież wiesz...
-Tak Ginny ja za ciebie też,ale zupełnie nie rozumiem do czego zmierzasz.
-Wiem o umowie pomiędzy chłopakami i Dumblem!-Wykrzyknęła szybko dziewczyna jakby bojąc się,że jednak nie starczy jej odwagi na wyjawienie prawdy.
-Ssskąd o tym wiesz?-Hermiona była przerażona.
-Dumbledore mi powiedział.A właściwie to napisał do mnie jakoś w lipcu i powiedział,że bez względu jak oni rozwiążą ten problem,nie mogę dopuścić do kłótni między tobą a mną i chłopakami.Mam być jakby strażnikiem,który pilnuje czy jego plan się powiódł.No i oczywiście kazał mnie również wybrać sobie jednego z nich i zrobić wszystko,abym z nim była.Rozumiesz coś z tego?
-Taaak Profesor to stary krętacz i zboczeniec.-Mimowolnie parsknęły śmiechem.-On chce żebyśmy o nich walczyły wbrew temu co sami sobie wylosowali tak?
-Dokładnie.-Ginny pokręciła współczująco głową.
-Ale to po co kazał im losować,tobie wybrać,przecież to bez sensu.
-Tłumaczył mi to przez wiele godzin..ale ja nie bardzo zrozumiałam.Nazywał to jakoś....aurea mediocritas czy jakoś tak...rozumiesz coś z tego?
-Rety to genialne!Ale i straszne nawet jak na niego.Pomyśl,chłopaki mieli odpokutować życie śmierciożercy tak?Ale wiadomo było,że to co robili było przykrywką dla ich prawdziwych osobowości.Żaden z nich nie był do końca ani dobry ani zły.Pamiętasz co Syriusz powiedział?"świat nie dzieli się na dobrych ludzi i śmierciożerców"
-Jezu Miona ja wiem,że jesteś genialna jak diabli ale zwolnij i wytłumacz mi to po ludzku,ok?
-Dał im wybór ja albo ty,ale bez względu na to co by wybrali to przecież uczuć,serca,nie da się oszukać..Wiedział,że Draco prędzej czy pózniej zrozumie,że zależy mu na mnie a twoim zadaniem jest rozkochać w sobie Blaisa...tylko wtedy chłopcy udowodnią swoja prawdziwą przemianę!Jeśli będą potrafili przedłożyć szczęście przyjaciela ponad swoje własne!Blaise leci na mnie,ale tylko jeśli będzie walczył z własnym pragnieniem i "odstąpi mnie Draco"da prawdziwe świadectwo swojej przemiany.A Draco?on musi hamować własne potrzeby,na rzecz kolegi.Naprawdę,to genialne ale i okrutne.Jak zawsze profesor zrobił z nas swoje marionetki.Jeśli chłopcy się pokłócą o to i nie będą potrafili wybrać,przyjazń czy dziewczyna,to ich przemianę szlag trafi.
-Miona...ale jeśli ty podobasz się Draco,on tobie Blaise mnie,ale ja Blaisowi już nie,to nie sądzisz,że na tym wszystkim najbardziej ucierpi on sam?
-Niee!-Gryfonka złapała się za głowę.
-Musimy jakoś przechytrzyć tego starego durnia.Nie będzie z nami pogrywał.
-Tylko jak to zrobić?
-Nie wiem ale na razie leć na ten szlaban,bo Snape już pewnie na was czeka.
-Ok idę, a ty może spróbuj pogadać z Blaisem?
-Tak zrobię,trzymaj się.-Przytuliły się jeszcze szybko i każda pobiegła w swoją stronę.
*
Jak się okazało,Snape i Draco już na nią czekali.Jeszcze 5 minut i byłaby spózniona i miała spore kłopoty.Wpadłam do lochów jakby sam beznosy ja gonił. Zajęła miejsce obok Draco,który nawet się nie uśmiechał.To było dziwne.
-Panna Granger wreszcie zaszczyciła nas swoją obecnością,jak miło.
-Profesorze,ale ja się nie spózniłam.
-Ale na czas też nie przyszłaś.-Teraz to już wyraźnie z niej kpił.-Nie ważne,pewnie ciekawi was jakie dziś przydziele wam zadanie?-Oboje kiwnęli głowami,jakby bali się odezwać.
-Pójdziecie do zakazanego lasu i znajdziecie mi kilka ingrediencji.
-Profesorze!
-Słucham panno Granger?jakoś nie przypominam sobie,żebym udzielił ci głosu.
-Przecież uczniom nie wolno zapuszczać się do lasu.
-Tak się składa,że rozmawiałem z Dyrektorem i kiedy usłyszał,że chodzi o waszą dwójkę był bardziej niż rad,wysłać was na ten szlaban do lasu,więc zmykajcie.Tu macie listę składników,kiedy wrócicie zgłoście się od razu do mnie.Draco?
-Tak panie profesorze?
-Powodzenia!-I z tymi słowami wypchnął ich za drzwi gabinetu i zarechotał złośliwie.
Ganger pomyślała,że skoro Dyrektor o tym wie i się na to godzi to jest więcej niż porąbany,ale również jest tak jak przypuszczała-chce w tylko sobie znany,pokręcony sposób,pozbyć się z chłopaków wszelkich znamion śmierciożerstwa.Przerażało ją to i równocześnie fascynowało.
Nim się obejrzeli stali już nieopodal chatki Hagrida,na skraju zakazanego lasu.
Przez dłuższą chwilę szli w milczeniu,każde pogrążone w swoich myślach.W końcu Draco pierwszy się odezwał.
-Wiesz gdzie tego wszystkiego szukać?
-Na szczęście tak,tylko niestety będziemy musieli się zapuścić naprawdę głęboko i trochę pochodzić po drzewach...
-Coo?serio wymyślił coś takiego?
-Tak,te składniki musi zebrać osoba przy użyciu kończyn,nie magii bo wtedy się je osłabia.Pewnie zabiłby nas jakby się zorientował,że użyliśmy magii do ich zdobycia.
Hermiona użyła różdżki by wyznaczyć północ i pociągnęła Draco dalej w gąszcz.Nawet się nie zorientował,że cały czas idą za rękę,bardzo blisko siebie,co chwilę się o siebie ocierając.Dziewczyna jednak czuła to aż za dobrze.Na zmianę robiło jej się i gorąco i chłodno,ale ani myślała puszczać Draco.Było jej dobrze tak jak było.Mimo wszystko czuła się bezpieczna,a i sceneria była magiczna.Taka chwila zdala od wszystkich,tylko oni i magia,plus magia w nich samych-to się już pewnie nie powtórzy.Nagle dziewczyna się zatrzymała,przez co ręka chłopaka jej się wyślizgnęła.Blondyn wreszcie się zorientował,że cały czas tak szli i postanowił pójść za ciosem.Podszedł i delikatnie przytulił do sobie gryfonkę.Ta nawet się nie opierała.Delektowała się tą chwilą tak samo jak ślizgon,a może nawet bardziej?Oboje chłonęli swoje zapachy i bicia serca tak samo jak w pokoju wspólnym,tylko teraz Miona wiedziała już,że musi coś z tym zrobić.
-Słuchaj Draco...-zaczęła powoli iść w stronę krzaka dzikich róż,które pachniały bardzo odurzająco.Chłopak poszedł za nią cały czas trzymając jej dłoń.
-Słucham?
-Nie może nas tak ponosić przecież wiesz...choćbyśmy nie chcieli to musimy wypełnić warunki..
-Czemu tak mówisz?Nie jesteś warunkiem,tylko żywą istotą,osoba,która czuje i myśli.Gdzieś mam umowę,nie będę postępował wbrew sercu.
-Nie,nie nie nie nie możesz!Musisz wypełnić wolę Dumbla.
-Dlaczego?
-Nie mogę ci tego powiedzieć,ale bardzo ważne jest abyś poślubił Ginny.
-Słuchaj a może ty się po prostu boisz co?
-Czego?
-Tego co jest między nami..-stał już naprawdę blisko.
-Między nami nic nie ma Draco...
-Jesteś pewna?
-Tak.-powiedziała to tak słabo,że nawet gdyby nie znał prawdy,to i tak by jej nie uwierzył.
-No to daj się pocałować.Jeśli faktycznie nic nie poczujemy,nawet nie oddawaj pocałunku ok?potraktuj to jak eksperyment..
-Noo no dobra,ale jeden całus tak?
-Tak jest!-Draco uśmiechał się łobuzersko.
Delikatnie nachyliła się w jego stronę i po chwili poczuła jego miękkie wargi na swoich.Bezwiednie pogłębiła pocałunek,marząc by nigdy się nie skończył.Nie wiedziała ile tak stali,ale zupełnie się tym nie przejmowała.Ważne było tylko to,że stali tak razem,zatracając się w tym pięknym pierwszym pocałunku,który zdawał się być wiecznością,ale równocześnie skończył się zbyt szybko.Kiedy odsunęli się od siebie Hermiona szybko spuściła oczy,jednak przyspieszony oddech i zaczerwienione policzki zdradzały jej podniecenie,takie samo jak u blondyna.Chłopak chrząknął i spojrzał na nią nieśmiało.
-I jaki werdykt?
-Mamy przerąbane.
-Cieszę się, mnie też sie podobało.
- Nie Draco!Mamy przerąbane spójrz!-Nim chłopak się zorientował coś przecięło im drogę nie dając szans na ucieczkę.Mimo wszystko ślizgon złapał brązowowłosą za rękę i ile tchu w płucach pobiegł w kierunku przeciwnym.Zwierzę,albo raczej dziki stwór był tak szybki,że raczej nie mieli szans go zgubić.Dopóki biegli nic im nie mógł zrobić,ale przecież siły też się kiedyś skończą.Nagle Draco olśniło i krzyknął:-Tarcze!
-Nie słyszę co mówisz!
Chłopak raptownie się zatrzymał,wypowiedział formułkę i stwór odbił się od wyczarowanej między nimi zapory.Byli bezpieczni.Niestety przez ten atak zabrnęli tak daleko w las,że teraz po ciemku nie było szans wrócić,żadne z nich nawet się nie kłóciło.Musieli spędzić resztę nocy w lesie.
Przeszli jeszcze kilometr i znaleźli jakiś opuszczony szałas.Hermiona szybko zaczęła gotować wodę na herbatę,aby choć trochę ich rozgrzać,a Draco wyszedł,aby nazbierać drewna do kominka.Wspólnie znaleźli koce i 2 poduszki.Ułożyli się pod ścianą i popijając gorącą herbatę,wtuleni w siebie powoli zasypiali.Coś jednak nie dawało ślizgonowi odpłynąć.
-Gdyby tam,nie zaatakował nas ten potwór,to co byś powiedziała?-Jako,że Herm już prawie spała,nie do końca wiedziała co i do kogo mówi.
-Że była to najcudowniejsza chwila w moim życiu i chętnie to powtórzę-mamrotała sennie jeszcze bardziej się w niego wtulając.
-Serio?-Draco na raz zerwał się na równe nogi nagle rozbudzony.
-Nie Draco wcale nie, ale wracaj tu bo mi zimno.
-Czyli wcale nie chcesz tego powtórzyć?
-Nie chce
-Szkoda.-Kiedy to powiedział,posłał jej swój firmowy uśmiech i już zatopił się w jej malinowych wargach.Z początku myślał,że go odepchnie,ale po chwili zorientował się,że po prostu chciała wydostać ręce spod koca i zarzucić mu je na szyje.Kiedy to uczyniła,oplatali się już tak szczelnie,że nie wiadomo było kto jest kto.Powoli pieszczota przerodziła się w walkę i oboje próbowali dominować.W końcu ślizgon leżał na przyjemnie zimnej podłodze a gryfonka na nim.Cały czas z zapałem oddawała pocałunki,nawet nie myśląc by przestać.Jej racjonalne myślenie poszło na spacer i ani myślało wracać.Jedyne o czym mogła teraz myśleć,to żal,że w tym małym raju nie maja łóżka.Oboje byli już nieźle rozbudzeni i podnieceni,ale spać też człowiek musi.Oderwali się od siebie,blondyn ułożył dziewczynę przed sobą,tyłem i objął ją rękami.W takiej pozycji się obudzili.Troszkę skołowani tym co się między nimi wydarzyło,wstydzili się na siebie spojrzeć.W końcu jednak pozbierali wszystkie rzeczy,posprzątali po swojej obecności i wyszli by znaleźć drogę do zamku.Szli przeważnie w ciszy,delektując się ostatnimi chwilami sam na sam.Oboje czuli,że jak wrócą to wszystko będzie już inaczej.Nie będą potrafili,spokojnie udawać,że nic nie czują.
Tuż przed chatką Hargida,odezwała się dziewczyna.
-Słuchaj Draco...
-Ciii nie psuj tego.Wiem co chcesz powiedzieć,że było fajnie ale jesteś zbyt grzeczna i ułożona,by złamać obietnicę i wolisz cierpieć niż powalczyć o szczęście,ale ja to zmienię zobaczysz.-Po tych słowach bezceremonialnie,ostatni raz wpił się w jej usta i po chwili już zapomnieli o bożym świecie,wzajemnie się drażniąc,pożerając i pieszcząc językami.
-Zmienię to zobaczysz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nooo, doczekałam sie ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, trochę rozjaśnił trochę pokomplikował i bardzo prawidłowo ;)
no i się wycałowali... xD
Pozdrawiam,
L. ;**
Fajnie, że wyjaśnił się ten dziwny pomysł Dumbla, bo przyznaję, że na początku opowiadania wydawał mi się trochę dziwny, nawet jak na niego :D Świetny rozdział, mam nadzieję, że na kolejny nie każesz zbyt długo czekać! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie nawiązałaś do "Kamienia Filozoficznego" z tym lasem :D
OdpowiedzUsuń