Blaise gorączkowo myślał co powinien teraz zrobić.Przecież nie może ot tak wejść do biblioteki i wydrzeć się na Draco...
Choć niewątpliwie poczuł się oszukany,bardziej bolało go jednak to,że znów okazał się nie wystarczający...że znów w rywalizacji z kolegą,został pokonany i jeszcze poniżony...Więc jednak coś między nimi było.Czuł już wtedy w Hogsmeade,że coś jest nie tak,że coś ich ku sobie pcha..
Teraz kolejnym problemem było co zrobią z obietnicą daną Dyrektorowi.Chłopak aż nie mógł uwierzyć,że w momencie lekkiej depresji jaką właśnie złapał,może trzeźwo myśleć nad ich wspólnym problemem.
Przemierzał korytarze,ale jakby w ogóle nie zauważał co się dzieje w okół niego.Jego myśli zaprzątała tylko Hermiona,której przecież zaufał i myślał,że ona również mu ufa.Zwierzali się sobie,spędzali razem czas i miał nadzieję,że z biegiem czasu faktycznie coś się między nimi wydarzy i dojdzie do tego cholernego ślubu.A teraz,kiedy już odkrył że kłamała mówiąc,że nienawidzi Malfoya,jak niby mają się z tego wyplątać?Ona przecież nie wie,że musi się z nim związać!
Kiedy wreszcie ocknął się z rozmyślań,zorientował się,że jest już pod biblioteką.Delikatnie nacisnął klamkę i znalazł się w przestronnym wnętrzu.Od razu zauważył gryfonkę rozmawiającą z bibliotekarką.Przeszedł obok niej bez słowa.Dziewczyna zdziwiona jego zachowaniem,złapała go za rękę.
-Hej Blaise,nie poznałeś mnie?-uśmiechnęła się blado.
-Żartujesz?Jest wolne popołudnie,kto inny niby miałby tu siedzieć i zanudzać panią Pince ciągłymi pytaniami?
-yyy..czy wszystko ok?
-Wybacz mi to nie miało tak chamsko zabrzmieć.-Nic nie mógł poradzić na to,że mu zależy i nie umie się na nią gniewać..
-W porządku,usiądziesz ze mną?Ginny poszła porozmawiać z Malfoyem w sumie nie wiem o czym,ale przynajmniej mamy okazję pogadać.
-Jasne..jak tam po szlabanie u Snape'a dobrze się bawiłaś?
-Przecież wysłał nas do zakazanego lasu..nie mogłam się dobrze bawić nie sądzisz?
-Ale byłaś przecież z Draco..
-I co z tego?Gonił nas jakiś przerażający stwór,musieliśmy spać w jakimś opuszczonym szałasie i w sumie nie udało nam się skompletować składników dla profesora,więc nie było tak kolorowo jak zdajesz się myśleć...
-Ja już nic nie wiem Miona..
-Słuchaj,możemy się umówić że wieczorem porozmawiamy?chcę cię o coś zapytać i poradzić się ciebie.
-Co ty...
-Zaufaj mi ok?
-Nie jestem pewien czy mogę.
-Proszę Blaise wieczorem ci wszystko wyjaśnię.-Chłopak nadal nie wyglądał na przekonanego,ale gryfonka już wróciła do lektury opasłego tomu,który jak dla Blaise'a wyglądał na encyklopedię.
Siedzieli w ciszy pracując,jednak dziewczyna co jakiś czas rzucała ukradkowe spojrzenia lub mruczała coś niezrozumiale.Natomiast ciemnoskóry nie mógł się na niczym skupić dlatego mniej więcej po godzinie czasu dał za wygraną.
-Słuchaj...ja i tak nic już nie wymyślę,dokończę ten esej kiedy indziej,jednak widzimy się wieczorem tak?
-Tak tak jasne.-Wysłała mu pokrzepiający uśmiech,które jednak wydał się sztuczny i wymuszony.Ze zwieszoną głową chłopak opuścił bibliotekę,jednak zaraz wpadł na Ginny i Malfoya którzy szli śmiejąc się z czegoś.
-Co wam tak wesoło?-Popatrzył na nich oburzony,jakby to że ma zły dzień oznaczało że wszyscy mają pogrążyć się w żałobie nad jego życiem miłosnym.
-Draco właśnie opowiadał mi jak uciekali z Mioną przed jakimś potworem w zakazanym lesie i przypomniało mu się jak w drugiej klasie również mało się nie posikał ze strachu.-Ginny znów nie mogła powstrzymać chichotu.
-Eh to wasze gryfońskie poczucie humoru...
-My właśnie szliśmy do biblioteki ale widzę że ty już stamtąd wracasz...coś się stało?
-Nie nie po prostu twoja przyjaciółka jest tak pochłonięta pracą że nawet nie można z nią pogadać.
-Znasz Hermionę,nie przepuści żadnej okazji do zdobycia wiedzy,aż się dziwie że na szlaban nie wzięła "czegoś lekkiego do czytania"-Tu Ginny wykonała ruchy ręką sugerując że ją również śmieszy zachowanie drugiej dziewczyny.
-To może zróbmy tak,ja z Draco pójdziemy na objad a wy dziewczyny poślęczycie jeszcze nad książkami i spotkamy się później?
-Dobry pomysł-cichy do tej pory blondyn wreszcie się ożywił i wtrącił do rozmowy.
Pożegnali się i chłopcy odeszli do swojego dormitorium.
**
-Więc..dobrze się dogadujesz z Hermioną co smoku?
-Nooo tak jesteśmy kumplami,zakopaliśmy topór wojenny i można powiedzieć,że ją lubię.Co prawda nadal
jest kujonką,perfekcjonistką i ma burzę nieznośnych loków na głowie,ale myślę,że zaczynam dostrzegać że jest w porządku.-Chłopak kłamał jak z nut,ale nie zdawał sobie sprawy,że jego rozmówca o tym wie.
-Ale chyba dałeś sobie już spokój z tymi bezsensownymi ciągotami względem niej?
-Taaaak,dawne dzieje,nie będę psuł naszych relacji przez dziewczynę,poza tym zasługujesz na nią.
-Rety stary dzięki!-Blondyn nawet nie zdawał sobie sprawy,że jego słowa wbijały się w podświadomość kolegi jak nienawistne szpileczki,rozwalające ich relację i brnął dalej.-Poza tym Ginny to niezła laska i fajnie się z nią gada więc wiesz...nie ma tego złego.-Uśmiechnął się niby pokrzepiająco.
-Wiesz co?Dupek z ciebie!Ja doskonale wiem,że wcale sobie nie odpuściłeś i że migdalisz się z nią jak tylko odwrócę głowę.Myślałem,że jesteśmy kumplami i całe lata znajomości coś dla ciebie znaczą a ty nawet po tym wszystkim co razem przeżyliśmy nie potrafisz być ze mną szczery!Pieprzę taką przyjaźń!-Odwrócił się na pięcie i pobiegł przed siebie zostawiając osłupiałego smoka z grymasem wymalowanym na twarzy.
-No to mamy przejechane.-Powiedział do siebie po czym pobiegł do biblioteki aby powiedzieć to samo Hermionie.
Niestety nie zastał dziewczyny w bibliotece i zrozpaczony ruszył prędko do pokoju wspólnego mając na celu zapobiegnięcie katastrofie,która w jego mniemaniu była tylko jego winą.Choć w sumie nie czuł się aż tak bardzo winny jak powinien. Hermiona podobała mu się,sam nie wiedział czemu,było w niej coś zachwycającego,pociągającego,choć przecież urodą nie wyróżniała się ponad inne dziewczyny.Chodził już z tyloma,że w zasadzie kolejna jego dziewczyna musiałaby być jakąś super modelką aby przewyższyć urodą pozostałe,jednak gryfonka miała jakiś dziwny magnetyzm,że od jakiegoś czasu nie myślał już o nikim więcej.
Nie podejrzewał nawet że to wina nieszczęsnego eliksiru pod wpływem którego nadal był bo starzec poił go nim regularnie zamiast podać tylko raz tak jak na początku planował.Nie wiedział też że dyrektor bawił się uczuciami jego i kilku innych uczniów chcąc w ten sposób ich sprawdzić.Nie wiedział też że jak na razie próbę te oblewa z kretesem...
Kiedy dotarł do dormitorium prefektów siedziała tam zapłakana Hermiona i przytulająca ją Ginny. Obie miały miny co najmniej jakby ktoś umarł więc już wiedział,że spotkały Blaise'a wcześniej..
-Co ci powiedział?-Podszedł do dziewczyny i przytulił ją.
-Że jestem fałszywa,że ukradłam mu kumpla i nic nie robię tylko mieszam,a na koniec rzucił że jesteśmy wszyscy siebie warci i że on już nie chce tu mieszkać.
-Cooo?!Rety to wszystko moja wina...ja to wszystko jakoś odkręcę.Nie chce stracić kumpla,nie w taki sposób,nie po tym wszystkim.Przykro mi ale to co jest między nami musi się skończyć,za bardzo zależy mi na Blaisie aby to zaprzepaścić,poza tym sama wiesz jaka jest prawda..
-Taaak ja też o tym myślałam,musimy z tym skończyć i pozwolić wydarzeniom biec tak jak powinny...
-Miona co chcesz przez to powiedzieć?-Ginny wyglądała na skonfundowaną.
-Chcę powiedzieć,że wyjdziesz za Draco szczęściaro,a ja postaram się uszczęśliwić Blaise'a jak tylko będę mogła...
-Ale przecież plan był inny...
-Ale plan poszedł w las..przepraszam tak mi się powiedziało.-Spojrzała na Draco czy wyłapał drobną aluzję do ich pobytu w zakazanym lesie,ale jego twarz była tak wzburzona i zrozpaczona że ciężko było stwierdzić czy zrozumiał.
-Dooobrze,więc co proponujesz?
-Pójdę teraz porozmawiać z Blaise'm,wyjaśnię wszystko i przeproszę a wy tu zacznijcie planować wspólną przyszłość.-Spojrzała pozostałej dwójce w oczy i zobaczyła w nich tyle samo bólu ile niewątpliwie miała w swoich.
**
Znalezienie Blaise'a zajęło jej dość dużo czasu bo chłopak dosłownie zapadł się pod ziemię.Nie było go w Wielkiej Sali,na błoniach,na boisku Quiddicha,w lochach,ani bibliotece też nie.Kiedy zmierzała do Skrzydła Szpitalnego przyfrunął do niej feniks-patronus Dyrektora z wiadomością,że czeka na nią w gabinecie i aby niezwłocznie się tam udała.Tak też zrobiła.Zastała tam Blaise'a chodzącego wte i we wte oraz Dyrektora popijającego spokojnie herbatę.Kontrast w zachowaniu tych dwóch strasznie ją zdenerwował.Zapewne zaraz dostanie takie kazanie,że będzie jej się śnić po nocach...
-Panno Granger zapraszam,masz ochotę na herbatkę miętową?Przepyszna!
-Nie dziękuję..chciał mnie pan widzieć?
-A tak...obecny tutaj ślizgon przyszedł do mnie z prośbą,a ja niestety nie mogę jej spełnić bez uprzedniego poznania przyczyny,ale pan Zabini nie chce jej podać,dlatego stwierdziłem,że możesz być przydatna.
-Jaką prośbą?Blaise chodź stąd musimy porozmawiać,nie musisz się wyprowadzać!
-Aaaa czyli się nie pomyliłem,wie Pani o co chodzi!-Dumbledore klasnął w dłonie i uśmiechnął się znad swoich okularów-połówek.
-Oczywiście,że wie,przecież to jej wina.-Chłopak posłał jej wrogie spojrzenie.
-To nie tak jak myślisz ok?Pozwól mi to wyjaśnić..
-Co tu jest do wyjaśniania?Za moimi plecami romansowałaś z Draco dając mi nadzieje że coś z tego będzie!To jest przyjaciółka?Zwierzałem ci się,otworzyłem swoją duszę,a ty tak po prostu wybrałaś jego!Jak zawsze ja muszę być tym przegranym,tym który musi cieszyć się nagrodą pocieszenia...
-To wcale tak nie jest..ja wcale nie chciałam czuć niczego do Draco,ty mi się podobałeś,a to jakoś tak samo wyszło...
-Samo wyszło?czy ty się słyszysz?Obiecywaliście,że nic między wami nie ma a chwile później obściskiwałaś się z nim w zakazanym lesie!Jak mogłaś?
-Ja nie wiem co mam ci powiedzieć..
-Może prawdę,chociaż raz w życiu?Dobrze,ale nie tutaj ok?-Dziewczyna dobrze wiedziała że nie może przed Dyrektorem zdradzić szczegółów planu,ani tego że wie o obietnicy ślizgonów..
-Ah wiedziałem,że gryfonka zażegna kryzys lepiej niż ja sam!-Mężczyzna wstał i rzucił jeszcze przez ramię-Rozumiem że możemy Pańską prośbę uznać za niebyłą Panie Zabini?
-Tak Dyrektorze-Odpowiedział chłopak niepewnie,ale nie miał szans niczego dodać bo Hermiona już ciągnęła go na korytarz nawet się nie pożegnawszy.
-Posłuchaj Blaise to może być dla ciebie szok,ale ja wiem,że muszę za ciebie wyjść a Ginny za Draco..on mi to powiedział kiedyś przypadkiem...nie bądz zły..ja zrobię wszystko abyś był szczęśliwy i nie będę więcej spotykała się z Draco i pomogę wam naprawić relacje.
-Co?Jak to...ja nie chcę niczego naprawiać,Draconowi na mnie nie zależy..gdybyśmy byli prawdziwymi kumplami to nie wyciąłby mi takiego numeru tylko przyszedł i powiedział prawdę...zresztą pójdę do Dumbledore'a i powiem mu że zrywam umowę,nie będę stał wam na drodze do szczęścia..
-Nie możesz tego zrobić!Nie widzisz że on tylko na to czeka?Przemiana musi się wypełnić!Weźmiemy ślub i będziemy starali się zbudować swoje szczęście...no chyba że nie chcesz?
-Chce ale nie wiem czy mogę ci ufać...
-Więc dajmy temu czas a ja udowodnię ci szczerość moich zamiarów.
-Ok masz czas do balu jesiennego.
-W porządku,dziękuję.
Ruszyli ramię w ramię do swojego dormitorium i zastali tam blondyna ze szklaneczką ognistej w ręce.
-Hej Draco możemy porozmawiać?
-Jasne,ale bez Granger...nie chcę pobrudzić się szlamem....
Fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŁooooooooooo, chce więcej, chociaż wiem, że Ci cięzko, to i tak....
OdpowiedzUsuńAle genialnie < 3
Pzdr,
L. ;***
Wszyscy podejrzliwi z tym lasem :P a plan Dumbledore'a cały czas działa :D
OdpowiedzUsuń