Miniaturka podyktowana wydarzeniami z życia prywatnego.Parszywy humor więc i ten gniot jest taki nijaki.
Mimo wszystko miłego!
Cz.2 koło środy.
Czuł się strasznie źle.Zawroty głowy,częste skurcze w klatce piersiowej,to tylko niektóre z wielu dolegliwości,jakie męczyły go niestety każdego dnia.Niekiedy nawet bolało go mruganie,a przecież świat,choć naznaczony wojną-wciąż był piękny i pełen tajemnic do odkrycia.
Jego ojciec chrzestny Severus Snape,trafił go klątwą powolnej śmierci,która miała działanie jak avada,z tym że rozłożone w czasie a nie natychmiastowe.Wiadomo że to był wypadek i Snape pomimo usposobienia mordercy i nawyków godnych Czarnego Pana,nigdy celowo nie zrobiłby krzywdy bliskiej osobie.Choć ciężko jest sobie to wyobrazić,Mistrz Eliksirów ma serce,choć nie do końca wiadomo dla kogo ono bije.Bo na pewno dla młodszego ślizgona,który z każdym dniem żegnał się ze światem.Nauczyciel czuł się okropnie.Każdego dnia witał pielęgniarki w Św. Mungu zrzędliwym tonem,kierował się na drugie piętro i pukał do drzwi,by zaraz potem z zimnym opanowaniem ściskać swojego chrześniaka.Nigdy nie okazywał jak bardzo boli go widok młodego Malfoya leżącego w łóżku,niekiedy nie zdolny nawet do podstawowych czynności.W takich chwilach poczucie winy paliło go jak cholera...miał ochotę skończyć ze sobą i nie robił tego tylko dlatego,że póki młody jest na tym świecie,on też będzie.Potem niech się dzieje,co chce.Może nawet pójść do mugolskiego baru i zachlać się na śmierć.Pewnie tak zrobi.Może chociaż alkohol trochę go znieczuli.Wiedział że Draco nie ma do niego wielkiego żalu i choć uważał go z tego powodu za idiotę,był mu wdzięczny.Wystarczy że on sam nie jest w stanie spojrzeć na siebie w lustrze.No i zostawała jeszcze Granger....na zabój zakochana w blondynie,a on ją odtrąca!Bo przyszłość niepewna,krucha i nieszczęśliwa.Jednak potrafił zrozumieć decyzję młodego.Chciał jej oszczędzić cierpień po jego odejściu.Ale czy jeśli ktoś nie pozwala nam się kochać,sprawia,że nie kochamy?Nie sądził by jemu było to oceniać,ale w dziewczynie kryła się taka dobroć i chęć niesienia radości,że podejrzewał iż chłopak odtrącając jej uczucie,krzywdzi i ją i siebie dwa razy bardziej niż jakby pozwolił sobie,nawet na parę tygodni radości.Gryfonka oczywiście nie przyjmowała odmowy i cechowała się typową upartością mieszkanki Domu Lwa.Każdego dnia po pracy przychodziła,przez szybę obserwowała śpiącego lub tylko patrzącego przez okno blondyna,roniła kilka łez i wychodziła Nie zawsze tak było.Na początku,kiedy ich uczucie było jeszcze namiętne,świeże i nie pozbawione złudzeń na przyszłość,przychodziła,opowiadała mu o pracy i życiu a on opowiadał anegdotki usłyszane u pielęgniarek.Potem jednak zaczął mieć problemy z chodzeniem i mówieniem i zrozumiał.Może zabierać dziewczynie czas,dając pozorne szczęście,ale ostatecznie i tak ją zostawi samą.Wiedział,że i tak już za bardzo ją przywiązał do siebie.Widział przez okno jak prawie na złamanie karku biegła do szpitala,byleby jak najszybciej go zobaczyć i przekonać się,ze jego serce jeszcze bije.A zasługiwała na pełnię szczęścia,nie tylko namiastkę i to zamkniętą w obrębie drugiego piętra szpitala czarodziejów.Nie chciał dla siebie takiego końca i nie chciał,aby ona została z żalem sama.Listownie przekonał Harrego Pottera,aby postarał się zając jego miejsce w życiu dziewczyny.Może postępował nie fair swatając ich,ale od kiedy życie jest fair?Powinien żyć,doczekać się gromadki dzieci z kimś kogo pokochał szczerą,prawdziwą,choć nieoczekiwaną miłością.Zamiast tego powoli każdego dnia umiera,fizycznie jest już w coraz gorszym stanie,jednak jego głowa również ma się nie najlepiej.Któregoś dnia,wydawało mu się,że ktoś go odwiedził.Ktoś kogo dobrze znał,ale nie powinien go odwiedzać.Hermiona.Bardziej wyczuł niż zgadł,ale pewnie trafił.Pochylała się nad nim niczym anioł i szeptała coś głaszcząc go po pozbawionych blasku blond kosmykach.
-Wygrałeś...Hary i ja zamieszkamy razem.Nigdy ci tego nie wybaczę.Nie wiem dlaczego chcesz umierać w samotności i nie wiem dlaczego uważasz mnie za tak słabą.Wojna mnie nie złamała.Śmierć rodziców mnie nie załamała,dlaczego nie chcesz pojąć,że chce ci towarzyszyć do końca i dam radę?Draco...ja...zawszę będę cię kochać,ale pozwól mi na to...powiedz słowo,kiwnij,cokolwiek,a ja zostanę z tobą,na zawsze...do końca.Przecież wiesz,że Harry nigdy ciebie nie zastąpi.Severus powiedział kiedyś,że pod względem upartości jesteśmy podobni i że któreś z nas musi odpuścić..więc ja odpuszczam..masz ostatnią szansę by mnie zatrzymać.
Chłopak nawet nie otworzył oczu i ledwo docierał do niego sens słów,ale czuł że ukochana płacze.Chciał ukoić jej ból i pod wpływem tych słów powiedzieć "zostań,boję się,nie chce umierać sam",ale wiedział,że nie może być egoistą,chociaż teraz,o krok od śmierci.Dlatego złapał ja za rękę,ostatkiem sił pociągając na siebie,tak by miała ucho przy jego ustach.
-Wyjdź.-Szepnął.
Dziewczyna spojrzała w ledwo uchylone powieki,zobaczyła ból i miłość,ale i coś jeszcze,strach.Delikatnie wyciągnęła rękę dotknęła jego policzka i z ciepłem szepnęła.
-Kiedy ty przestajesz walczyć,ja mogę kontynuować walkę za ciebie,tylko mi pozwól.
-Nie.
Jeszcze raz przeczesała jego włosy ręką,złożyła na ustach delikatny pocałunek i nie oglądając się za siebie,wyszła.Kiedy już zamknęła za sobą drzwi,usiadła na najbliższym krześle i wreszcie zapłakała.
Zrezygnował z niej,poddał się,oddał ją w ręce Pottera.Ale czuła że chodzi o coś innego.Koniec był już blisko i dlatego potraktował ją tak oschle,żeby wiedziała,że nie zmieni zdania i ma więcej nie przychodzić.Może znów mu się pogorszyło?Nie wiedziała,ale to było już nie ważne.Skoro tak zadecydował,to spełni jego ostatnią wolę.Teleportowała się do pustego jeszcze mieszkania i wysłała do Harrego sowę.
Od jutra już nie będzie sama.Będzie się koło niego budzić i zasypiać.Kochała go choć nie w taki sposób jak na to zasługiwał.Był przyjacielem i powiernikiem,ale nigdy nie będzie kochankiem,mężem czy obiektem westchnień.Tego pewnie chciałby Draco,ale serca przecież nie oszuka.W nim jest miejsce tylko dla jednej osoby i zostało ono już zajęte.Na zawsze.Bez względu na to co sobie powiedzieli podczas ostatniej kłótni,czy ostatniej rozmowy,wiedziała że ją kocha i tylko ze względu na to uczucie nie pozwala jej być przy nim do śmierci.Chciał oszczędzić jej cierpienia,ale i tak go przysparzał.Dni mijały,nie miała żadnych informacji,bo nawet Snape przestał się z nią kontaktować.Dziwiło ją to,ale pewnie robił to z polecenia Draco.Rozumiała byłego profesora,strata musiała go bardzo zmienić,a przecież i bez tego był trudny w obejściu.Jej jednak udało się jakoś do niego dotrzeć.Może tolerował ją ze względu na swojego podopiecznego,ale i tak było to dużo.W szkole jej nienawidził,ale może to cierpienie spowodowało tak dziwną między nimi zażyłość.Często spotykali się i rozmawiali o stanie zdrowia ukochanej dla nich osoby,albo omawiali sprawy Ministerstwa,czasami siedzieli z kubkami kawy i milczeli.Brakowało jej tego...nie otrzymywała już sów i nie wiedziała nic o zdrowiu jej ukochanego.Tak jakby,gdy zerwała z kontakt z Draco,Severus również się od niej odsunął.Może to i lepiej?Dzielnie wiodła nieszczęśliwe życie przez kilka miesięcy i nie zaglądała do szpitala ani nie wysyłała sów do pielęgniarek.W końcu jednak odezwał się do niej Mistrz Eliksirów,prosząc o spotkanie.Podejrzewała najgorsze...
Nieeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To nie może się tak skończyć nie może!!!!!!
OdpowiedzUsuńProszę........... :( :(
RYCZĘ!!!!!!!!!!
No czekam na 2 część! nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńBłagam, daj Happy End :)
OdpowiedzUsuńDodaj jak najszybciej 2. część :)
Dramione True Love <3
Nie widzę spamu, więc piszę tutaj, przepraszam :c
OdpowiedzUsuńCześć :) Chciałabym Cię zaprosić na bloga o Dramione :) Mam nadzieję, że wpadniesz, a to co piszę, Ci się spodoba :)
http://jednoczesniedwieosoby.blogspot.com