Aby choć raz było humorystycznie;)
Miniaturkę należy potraktować z przymrużeniem oka,pisana w szczęściu i radości,może wydać się dość absurdalna;)
Miłego!
-Harry Potterze puść mnie w tej chwili!!-Gryfonka darła się w niebo głosy,gdyż Wybraniec postanowił wziąć ją na ręce i wrzucić do basenu jaki od niedawna figuruje w jej prywatnym dormitorium.Kusy strój kąpielowy,jaki miała na sobie,odkrywał więcej niż by sobie życzyła,ale był prezentem od Ginny Weasley,więc była zmuszona go założyć.Ruda piała z radości,gdy zobaczyła Mionę w jej wdzianku,cały czas rozgłaszając,że może wreszcie uda jej się pójść z kimś na całość.Cudowne Trio wyłączając z tego rzeczoną mądrale,śmiało się i drwiło z jej zakonnego trybu życia i miłości do ogórków.Ona sama czerwieniła się ogniście oznajmiając,że nie w głowie jej głupoty i że czeka na Księcia na Białym Koniu.Nie wiedziała sama,że wypowiadanie takich słów do Pottera i Weasleyów razy cztery,skończy się katastrofą.
Wywlekli ją o 6 rano z dormitorium kusząc,że mają dla niej niepowtarzalny prezent.No to biedna poszła.Gdy ujrzała na środku salonu basen wielkości kortu tenisowego pomyślała:ZABIJĘ TYCH GŁUPKÓW,a zaraz potem NIE MAM SIĘ W CO UBRAĆ.Potem wepchnęli ją do łazienki,podali szmatkę dwa na dwa centymetry i kazali się w to wcisnąć.Gdy spojrzała w lustro,mało nie uciekła.Piersi jej sterczały jak jeszcze nigdy w życiu,nawet nie wiedziała,że takowe posiada.Tyłek wyglądał bajecznie,odkryła nawet wcięcie w talii,a gdy uśmiechnęła się zalotnie do swojego odbicia,aż zrobiło jej się głupio i już chciała to ściągnąć,gdy ktoś znów popchnął ją na zewnątrz.Poczuła,że stopy odrywają się od ziemi,jakieś ręce oplotły ją ściśle,ale zaraz puściły,potem znów to uczucie unoszenia.Oni mnie lewitują.-Pomyślała ze zgrozą.
Bliźniacy w najlepsze podawali ją sobie z rąk do rąk jak piłkę plażową zaśmiewając się z jej błagań i pisków. Ginny i Ron już wylegiwali się na materacach popijając kolorowe drinki z parasolkami.Rozejrzała się w poszukiwaniu Pottera,którego nie mogła zlokalizować.Podejrzane.-Gorączkowo próbowała złapać się któregoś z braci,gdy znów poczuła się ciężka i materialna.Wybraniec złapał ją w locie i niczym jaskiniowiec przełożył ją sobie przez plecy z zamiarem uczynienia kolejnej psoty.Rozpędził się,wyskoczył mocno do góry i wyrzucił Gryfonkę w powietrze,wpadł do wody,a dziewczyna zaraz za nim,rozpryskując wszędzie wodę.Gdy tylko się wynurzyła,wściekła jak diabli,zorientowała się,że sprawca siedzi bezpiecznie na drugim końcu basenu i macha do niej łobuzersko,podczas gdy dosłownie wszyscy obecni zwijają się ze śmiechu.Już chciała do niego podpłynąć i dosłowne go udusić,gdy drzwi dormitorium otworzyły się gwałtownie.
-Czołem eskadro!-Do pomieszczenia wkroczyli Neville,Seamus,Percy,a z nimi Luna,Padma i Parvati oraz Lawender,wszyscy ubrani typowo na plażę.Dziewczyny w strojach kąpielowych,jednak jak zdążyła zauważyć Hermiona,nikt nie był aż tak skąpo ubrany jak ona sama.Postanowiła później policzyć się z Harrym Potterem,a teraz będzie po prostu siedzieć po szyje w wodzie i poczeka,aż to szaleństwo minie.
Stała się pełnoletnia,wielkie mi coś.Czy to źle,że chciała się uczyć,a nie romansować i puszczać z kim popadnie?Przecież od zawsze wpajano jej,że wiedza to potęgi klucz.Tego się trzymała i nie chciała,by ktoś na siłę to zmieniał.A już na pewno nie ludzie,którym ufała nad życie.Wykład zrobię im potem,popamiętają mnie na zawsze!-Rozmyślałaby tak dalej,gdyby nie tekst,który usłyszała.
-Goście specjalni przybędą za godzinę,do tego czasu zabawiajcie ją.
-Eeee Neville,kto przybędzie?
-Nie martw się Księżniczko,nasz prezent przebije wszystko,nawet ten basen.Spełnimy twoje marzenie.-Złowrogi błysk w jego oku,powiedział jej,że będzie żałować,że w ogóle dziś wstała.
Wcisnęli jej drinka do ręki i kazali rozkoszować się dniem wolnym i urodzinami.
Mimo wszystko dobrze się bawiła.Grali w wodną piłkę,tym razem prawdziwą,a nie ludzką,pili i dużo się śmiali.Kochała tych ludzi.Sprawili jej radość,mimo że topornie im to szło,ale była szczęśliwa,że w ogóle chcieli ją rozweselić.Wśród śmiechu,alkoholu i pływania,zapomniała o niespodziance Neville'a.I to był błąd.Może gdyby pamiętała,zdążyłaby uciec do łazienki,albo na księżyc,ale niestety.Właśnie zabierali się do gry w butelkę gdy drzwi znów z rozmachem otworzyły się i do pokoju wpadli: Malfoy ubrany w lśniącą,powiewną szatę jak u Księcia,Zabini odziany w zbroję rycerską i Parkinson w najbardziej ździrowatym stroju jaki oczy Hermiony kiedykolwiek widziały.Z przerażeniem pomyślała,że ona wciąż ma bardziej wyzywający strój.To będzie długi dzień.Myślała,że chyłkiem wymknie się z basenu,ale zaraz silne ręce Blaise'a pochwyciły ją i postawiły przed roześmianym blondynem.
-O Pani jam jest giermkiem Księcia Draco i przyszedłem,aby zaanonsować,wasze spotkanie.-Skłonił się nisko i uśmiechnął rozbawiony. Miona zaczerwieniła się ogniście pod czujnym spojrzeniem wszystkich zebranych i już chciała biec przed siebie jak najdalej,gdy poczuła czyjś oddech na karku,rękę na ramieniu i w talii.Była otoczona,nie odpuszczą jej.
-Blaise nie wygłupiaj się,to nie jest śmieszne.
-Twoje życzenie,mym rozkazem o Pani,ale najpierw pozwól.-Chwycił ją za rękę i złączył ją z ręką Malfoya.
Ten z kolei obrócił jej dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek,od którego musiała przyznać,przebiegł jej dreszcz po plecach.Przed cichym westchnieniem powstrzymywał ją jedynie kpiący uśmieszek ślizgona i z tuzin patrzących na nich wyczekująco osób.Znów zaczerwieniła się ogniście i chciała zabrać rękę,ale chłopak był szybszy.Przyciągnął ją do siebie,objął i jakby nigdy nic,teleportował się.Gdy poczuła delikatne wirowanie i zaraz potem grunt pod nogami,ogarnęła ją panika.Co prawda mieli sojusz i nie zabijali się już z czystokrwistymi,a Malfoy,owszem był przystojny,ale nie ufała mu bezgranicznie. Rozglądnęła się w około i prócz blondyna,nie dostrzegła żywej duszy. Byli sami na jakimś pustkowiu!
-Malfoy w tej chwili zabierz mnie z powrotem do mojego dormitorium!-Podeszła do niego i spojrzała oskarżycielsko.
-Wyluzuj księżniczko,będziemy się dobrze bawić.
-O czym ty mówisz?
-Twoi przyjaciele wynajęli nam restaurację,kupili bilety do kina,a potem jeszcze podobno ma być pokaz sztucznych ogni o północy,jeśli wierzyć George'owi.
-George'owi?Od kiedy przyjaźnisz się w Wybrańcem i Weasley'ami?
-Od...niedawna,ale tym się nie przejmuj.-Lekkie wahanie w jego głosie,załączyło czerwoną lampkę,ale skoro i tak była skazana na niego...trudno.
-Chcesz iść do restauracji w takim dziwnym stroju?
-Spójrz na siebie kochanie.-Zlustrował ją od góry do dołu,dłużej zatrzymując się na piersiach.Z dziwnym dreszczem zauważyła,że jej ciała odpowiada na jego wzrok.
-Może ubrania też mi załatwili?-Zapytała z nadzieją.
-Taaak zrobili to,ale jeszcze ci ich nie dam.Popływajmy.-Pociągnął ją za rękę i biegli przez chwilę w milczeniu.Gdy minęli kolejne skalne wzniesienie,spostrzegła przed sobą bezmiar wody.Słońce odbijające się w niej,dawało iluzję,której Hermiona nie mogła dać wiary.Pierwszy raz widziała coś tak pięknego.Patrzyła na błękit nieba i płonącą czerwień i żółć słońca,a potem lazur wody.Gdy chciała odwrócić głowę,by zobaczyć czy chłopak też podziwia,jej twarz znalazła się kilka centymetrów od jego.Spojrzał w jej oczy i trwali tak chwilę,dopóki jego wzrok nie powędrował niżej za co walnęła go w ramię.
-Ała!!Pożałujesz!-Rzucił się na nią dosłownie wgniatając ją w ziemię.Pochylił się jeszcze bardziej,spojrzał w oczy i uśmiechnął się słodko.Ona z błyszczącymi oczami odpowiedziała tym samym i już ułożyła usta jak do pocałunku,gdy kilka rzeczy stało się na raz.Blondyn w momencie poderwał ją do góry i wziął na ręce uciekając przed pędzącą wodą.Przypływ.O tym nie pomyślał.Biegł ile sił i w myślach gratulował sobie,że oderwał od niej oczy i spostrzegł zbliżające się fale.Niestety jak się okazało za późno.Woda ich dosięgła i zwaliła blondyna z nóg.Tym razem,gdy już opadła,to brązowowłosa znalazła się na nim i spazmatycznie łapała powietrze.Blondyn nie byłby sobą,gdyby nie kąśliwe uwagi.Delikatnie chwycił ją za kark,odgarnął włosy z jej twarzy i przysunął ją do siebie zmuszając by na niego wreszcie spojrzała.Gdy już zatonęła w jego spojrzeniu,odezwał się swoim najbardziej uwodzicielskim głosem.
-Wyglądasz jak zmokła kura.-Błyskawicznie podniósł się,postawił ją na równe nogi i zaczął się śmiać.-A co ty myślałaś,że cię pocałuję?Haha,dobre,za to....-Urwał i popatrzył na nią zmieszany.Momentalnie ją osuszył i chwycił z rękę.Wciąż oniemiała dziewczyna poszła za nim grzecznie i w ciszy.Miała plan delikatnie wysunąć mu różdżkę z ręki i teleportować się do domu,ale gdy tylko spróbowała,obrócił ją do siebie i zmiażdżył w uścisku.
-Nie pogrywaj ze mną kotku,bo będzie źle.Idziemy coś zjeść.-Podprowadził ją do kocyka na którym było pełno jedzenia i dwa kieliszki.W ciszy nałożył im sałatki i trochę pieczywa,oraz nalał napoju.
-Usiądź i jedź.-Popatrzył na nią wyczekująco.
-Nie jestem głodna.-Zrobiła obrażoną minę.
-Słuchaj,mnie też jest ciężko,to całe Księciowanie ci,nie jest mi na rękę,ale i tak się cieszę i staram,więc możesz ty też?
-No,no dobrze.-Usiadła na kocu i wzięła się za sałatkę.Aby rozładować atmosferę,zaczęła mu opowiadać,jak z rodzicami urządzali pikniki,gdy byłą mała.O dziwo blondyn zdawał się odprężać pod wpływem jej kojącego głosu.Po drugiej lampce wina już siedziała oparta o jego tors,a on delikatnie skubał płatek jej ucha,co chwilę opowiadając jakąś ciekawą historię z dormitorium jego i Blaise'a.Śmiali się i żartowali,aż zaczęło im trochę szumieć w głowach.Gdy blondyn poczuł że "już pora" pstryknął palcami i koło ich siedziska pojawił się biały rumak.Dziewczyna pisnęła zaskoczona,ale jej oczy zaświeciły się uroczo.Chcąc ją jeszcze bardziej rozbawić,wstał i najbardziej zrzędliwym tonem na jaki było go stać,zwrócił się do niej.
-O Pani!Służę Ci z potrzeby serca,uczyń ten zaszczyt i daj się wywieźć na wyżyny rozkoszy.-Gdy podał jej rękę parsknęła śmiechem i podniosła się.Pomógł jej wsiąść na konia i zaczęli pędzić,razem z zachodzącym słońcem. Hermiona jeszcze nigdy nie czuła się taka wolna i swobodna.Blondyn dał jej coś czego bardzo potrzebowała.Delikatnie odsunęła kosmyk z jego ucha i szepnęła.-Dziękuję Draco.-Nie jestem Draco,tylko Książe,o Pani.-Krzyknął to tym samym zrzędliwym tonem,a ona się roześmiała.Zawtórował jej.Szczerze.
Gdy dotarli do celu podróży,gwiazdy migoczące na niebie zdawały się cieszyć razem z nimi.No bo niby jak inaczej wytłumaczyć fakt,że nagle wszystko stało się takie piękne i szczególne?Spojrzała na jego przystojną twarz i podeszła bliżej.Jakby wyczuwając co się święci,on również się do niej zbliżył i ujął jej ręce w swoje.
-O Pani!
-Skończ z tym i pocałuj mnie!-Dziewczyna rozpaczliwie wręcz pragnęła,aby ich usta w końcu się spotkały.
-Nie mogę!A jak zmienisz się w żabę?Wiem!Wtedy cię zjem!-Pochylił się i ujął jej podbródek,jak do pocałunku.Zamilkła,patrzyła mu tylko w oczy w oczekiwaniu,a odbijające się w nich gwiazdy,podpowiadały mu,że robi dobrze.
-Oj Granger,gdyby nie te twoje urodziny,to ja nie wiem.
-Czego?-Wahanie w jego oczach,tylko jeszcze bardziej ją zdenerwowało.
-Podobasz mi się O Pani!-Wreszcie pochylił się i ją pocałował.Trwali złączeni przez kilka sekund,gdy gryfonka w końcu podjęła grę i zaczęła odpowiadać na niego pieszczoty.Gładziła jego plecy,muskała włosy i wkładała w to całą siebie,aby przypadkiem nie zmienił zdania i nie chciał odwołać swoich słów.
Gdy skończyli się całować,całe wieki później, ich oczy migotały jednakowym blaskiem,a niespokojne oddechy były dowodem pasji i zaangażowania.Chłopak z uśmiechem pogładził ją po policzku i przyciągnął ją do siebie.-Wracamy O Pani?
-Skończ z tym Draco!-Szturchnęła go,ale nie przestawała się uśmiechać.Obrócił ich i po chwili znów byli przed drzwiami swojego dormitorium.
-Ty pierwsza.-Dziewczyna otworzyła drzwi,w środku zabawa trwała w najlepsze.
-Patrzcie Państwo Malfoy wrócili!-Fred krzyknął to tak głośno,że dosłownie wszystkie oczy zwróciły się na nich. Miona momentalnie się zaczerwieniła.Blondyn jednak podszedł i objął ją,jakby dodając odwagi.Nie przewidziała jednego. Ślizgon to ślizgon.W jednej sekundzie była w jego rękach już w następnej rzucał nią jak workiem kartofli do basenu.
-Wybacz kochanie musiałem.-Sam z gracją wskoczył i podpłynął do wściekłej dziewczyny,która właśnie przeżywała deja vu. Podpłynął,ale zaraz cofnął się gdy go odepchnęła.
-Jesteś wstrętny O Panie!-Ku jej zgrozie wszyscy wybuchnęli śmiechem,więc ona też.Blondyn złożył na jej ustach najczulszy z pocałunków,a stojący w oddali Fred i Harry przybijali sobie piątkę.
Tak właśnie gryfonka znalazła swojego księcia,a ślizgon swoją księżniczkę.
Kolejne urodziny świętowali już sami.
No fajna miniaturka :)
OdpowiedzUsuńMomenty w których Hermiona była rzucana do basenu najlepsze!
Tak lekko i słodko :)
OdpowiedzUsuńDramione True Love <3
hahahahahahahahhha xD
OdpowiedzUsuńNo nie mogę z tej miniaturki :D JEST ZAJEBISTAAA !!!! Słodko, słodko i jeszcze raz słodko :D
;*****